Mario Tronti i antymaterialistyczny rozłam w operaizmie
W odróżnieniu od Quaderni Rossi trontiańska Classe Operaia deklarowała, że jest nastawiona na pracę bezpośrednio polityczną, a nawet organizacyjną w łonie klasy robotniczej. Rzeczywista ewolucja tego pisma poszła jednak w zupełnie innym kierunku: „konkretna analiza warunków życia i pracy klasy robotniczej oraz stosunków społecznych w fabryce i w społeczeństwie zostanie zaniedbana”, ale wcale nie na rzecz działania politycznego, lecz „na rzecz mitologicznej konstrukcji klasy robotniczej (»surowej rasy pogańskiej«) jako niematerialnej i wszechmocnej istoty, zawsze stojącej na progu zdobycia władzy” (Billi 2001, 16–17). Pośród odpływu fali walk robotniczych Tronti zapowiedział, że właśnie nadciąga włoski rok 1905 – próba generalna
prawdziwego i właściwego procesu rewolucji robotniczej. Wydaje się, że istnieją już wszystkie warunki subiektywne konieczne do realizacji takiego programu minimum. Zakłady Putiłowa, tym razem liczące 100 tysięcy robotników, gotowe są dać sygnał do ataku. Pancernik Potiomkin z łatwością można znaleźć na jakimkolwiek Piazza Statuto. Popa Gapona już nie ma i wraz z nim pogrzebaliśmy święte ikony (Tronti 2006, 107).
Ostatnie zdanie stanowiło aluzję do Togliattiego, który właśnie zmarł.
W oczach Trontiego, antyheglowskiego dellavolpisty, który zaledwie kilka lat wcześniej postulował, aby marksiści stronili od filozofii na rzecz nauki, klasa robotnicza przeistoczyła się nagle w filozoficzną kategorię Podmiotu, jako żywo przypominającą heglowską kategorię powołującą do życia swoje przeciwieństwo – kapitał – oraz przezwyciężającą tę sprzeczność przez odnalezienie w obrębie sprzeczności i poza nią tożsamości z samą sobą. To jednak nie wszystko. Jednocześnie została skrojona na miarę Jüngerowskiej Postaci Robotnika – Tronti zaczął znajdować inspiracje w skrajnie prawicowej myśli „rewolucji konserwatywnej” okresu Republiki Weimarskiej (Tronti 2009, 31). Jak to dobrze wyjaśnia Cristina Corradi, operaizm trontiański
cechuje przejście od [panzieriańskiej] perspektywy neomarksistowskiej do pewnej filozofii klasy robotniczej, której szczególny odcień kulturalny wywodzi się ze skrzyżowania z Nietzsche-Heidegger Renaissance oraz z wykorzystania monistycznego i aktywistycznego oprzyrządowania teoretycznego, które prowadzi do skonfigurowania stosunku produkcji jako wytworu subiektywnej działalności (Corradi 2011, 53).
„Społecznie określona postać materialna” robotnika, twierdzi teraz Tronti, „rodzi się kolektywnie zorganizowana” (Tronti 2006, 234) (co znaczy, że nigdy nie potrzebowała się organizować, tworzyć związków zawodowych, gdyż bez organizacji nigdy nie istniała i istnieć bez niej nie mogła) i stanowi „jedyną klasę zalążkowo już ukonstytuowaną jako siła subiektywna” (Tronti 2006, 179). Jako zorganizowana klasa wnosi ona na rynek pracy stosunek klasowy, który zapewnia jej panowanie nad kapitałem. Tak, panowanie: to nie kapitał, lecz ci robotnicy, którzy nie mogą przeżyć, tzn. uzyskać środków utrzymania, jeśli nie sprzedadzą swojej siły roboczej, są klasą panującą! Na tym polega prawdziwa trontiańska „rewolucja kopernikańska”, która likwiduje panzieriańską „rewolucję kopernikańską”. Jak to możliwe? Tronti bez trudu daje sobie z tym radę. Po prostu rozszczepia stosunek produkcji, który w Kapitale i w kapitalistycznym sposobie produkcji jest tożsamy ze stosunkiem klasowym i stosunkiem wyzysku, na trzy różne stosunki. Może to uczynić, gdyż w panujących formach „marksizmu teoretycznego” z marksowskiego pojęcia stosunku produkcji pozostał właściwie sam termin, którym obraca się w kółko, ale nikt nie wie i nie pyta, co to jest, toteż tożsamość trzech wspomnianych stosunków wyparowała. Można zatem swobodnie nimi żonglować, operować jako trzema zupełnie odmiennymi stosunkami, bez obawy o zmasowaną i druzgocącą krytykę marksistowską. Panzieri, który mógłby z nią wystąpić, gdyż jako jeden z nielicznych marksistów doskonale wiedział, że stosunek produkcji, stosunek klasowy i stosunek wyzysku to jedno i to samo, już nie żyje.
Tak więc klasa robotnicza jest klasą panującą, bo zanim wejdzie z kapitałem w stosunek produkcji, a ten ustanowi z nią stosunek wyzysku, ona ustanawia z kapitałem na rynku pracy stosunek klasowy. „Stosunek klasowy poprzedza zatem, prowokuje, wytwarza stosunek kapitalistyczny” (Tronti 2006, 147). To klasa ta bowiem jest dostawcą kapitału, gdyż posiadając siłę roboczą, posiada ten jedyny szczególny towar, który jest warunkiem wszelkich innych warunków produkcji, a wszelkie inne warunki produkcji są kapitałem martwym. W kapitale nie ma czynnego życia bez żywej działalności siły roboczej, toteż odkąd klasa kapitalistów przyszła na świat, jest ona „faktycznie podporządkowana klasie robotniczej”. Aby „zmusić klasę robotniczą do rezygnacji z jej własnej roli społecznej jako klasy panującej” i powrócić do życia i do gry w społecznych stosunkach produkcji, kapitał musi podporządkować sobie siłę roboczą jako podmiot i aktywność kapitału. „Z historycznego punktu widzenia wyzysk zrodził się z potrzeby ucieczki kapitału przed faktycznym podporządkowaniem klasie robotników-wytwórców.”
To przejście do społecznych stosunków produkcji nie może się jednak dokonać dopóty, dopóki nie wprowadzi się do nich stosunku klasowego jako ich treści. Stosunek klasowy jest zaś narzucony od pierwszej chwili, w której proletariat konstytuuje się jako klasa w obliczu kapitalistów, i przez sam ten fakt. Robotnik dostarcza więc kapitał nie tylko w takiej mierze, w jakiej sprzedaje swoją siłę roboczą, ale również w takiej mierze, w jakiej ucieleśnia stosunek klasowy. To, podobnie jak niezbywalna natura społeczna siły roboczej, jest drugą rzeczą nabywaną przez kapitalistę (Tronti 2006, 238–240).
Kapitaliści nabywają ją bezpłatnie, ale kosztem walk robotniczych, okresowo wstrząsających procesem produkcji. „Nie przypadkiem teren taktycznie wybierany przez robotników jako grunt, na którym atakują pracodawców, jest zarazem terenem, na którym pracodawcy są zmuszeni odpowiadać nieustannymi przeobrażeniami technicznymi w organizacji pracy”. Ponoszony przez kapitalistów koszt jest jednak opłacalny: kapitał wykorzystuje wolę walki robotników jako motor swojego własnego rozwoju.
Wyzysk kapitalistyczny wywołuje z kolei niesubordynację robotników. Narastająca organizacja wyzysku, jego nieustanna reorganizacja na najwyższych poziomach rozwoju przemysłu i społeczeństwa są więc znów odpowiedziami kapitału na odmowę podporządkowania się robotników temu procesowi. To bezpośrednio polityczny napór klasy robotniczej wymusza na kapitale rozwój gospodarczy (Tronti 2006, 237–240).
Lecz ta polityczna żywotność przeciwnika, nieodzowna dla kapitału, zapewnia Tronti, stanowi zarazem najstraszniejsze zagrożenie dla jego władzy.
Wbrew Trontiemu, kapitalistyczny sposób produkcji jest tym samym, co kapitalistyczny sposób wyzysku, podstawowym stosunkiem produkcji w kapitalizmie jest stosunek wyzysku, a sam wyzysk nie jest niczym innym niż podstawową formą historyczną walki klas. Walka klas nie jest skutkiem wyzysku, a wyzysk nie jest skutkiem sposobu produkcji, gdyż ten jest sposobem wyzysku. U Trontiego nie ma tej jedności, gdyż w jego teorii walka klas zaczyna się historycznie i logicznie od panowania klasy robotniczej nad kapitałem, a wyzysk siły roboczej przez kapitał jest ripostą na to panowanie, formą oporu wobec niego, sposobem na odwrócenie stosunku panowania na korzyść kapitału. „Nawet my sami widzieliśmy najpierw rozwój kapitalizmu, a potem walki robotnicze. To błąd”, pisał Tronti – i miał rację, że to błąd, nagminny w dominujących formach „marksizmu historycznego”. To nie przeciwieństwa i klasy mają prymat nad sprzecznością i walką klas, lecz sprzeczność i walka klas mają prymat nad przeciwieństwami i klasami. Lecz Tronti pisał dalej: „Należy odwrócić problem, zmienić znak i wyjść od tego, co na początku, a początkiem jest robotnicza walka klasowa” (Tronti 2006, 87).
Prymat walki klas nad klasami, determinująca rola stosunków klasowych wobec rozwoju sił wytwórczych, to zupełnie coś innego niż prymat klasy robotniczej i robotniczej walki klasowej nad kapitałem i nad walką klasową kapitału. Walka klas w kapitalizmie zaczyna się zawsze od wyzysku robotników przez kapitał i od jego permanentnej tendencji do superwyzysku, tzn. do wyciskania wartości dodatkowej bezwzględnej, a nie tylko względnej, oraz od oporu robotników wobec wyzysku. W dominujących formach „marksizmu historycznego” jest na odwrót: walka klas zaczyna się od oporu robotników wobec wyzysku w jego rozmaitych formach, a nie wraz z tymi formami. Jak już powiedzieliśmy, u Trontiego też zaczyna się ona po stronie czy z inicjatywy robotników, tyle że nie jako opór wobec wyzysku przez kapitał, lecz jako panowanie nad kapitałem. Teza materialistyczna głosi, że wyzysk robotników przez kapitał, czyli walka klasowa kapitału z robotnikami, przełamywanie ich oporu wobec wyzysku i wobec permanentnej tendencji kapitału do superwyzysku jest – zawsze wraz ze skasowaną przez Trontiego walką konkurencyjną między kapitałami! – motorem rozwoju sił wytwórczych, którego charakter określają stosunki produkcji. Tezę tę Tronti poddał antymaterialistycznej rewizji, stawiając inną tezę, zgodnie z którą motorem rozwoju sił wytwórczych jest napór robotników na kapitał i opór kapitału wobec ich naporu.
„Jeśli główną siłą wytwórczą rozwijaną przez kapitał jest klasa robotnicza, która swoją własną konfliktowością wymusza rozwój innych sił wytwórczych, to rozwój kapitału jest mocą robotników”, wyjaśnia Corradi, wykładając stanowisko Trontiego. Dokonuje on odwrócenia,
przyjmując metodę analizy, która wychodzi od historycznej, logicznej i politycznej uprzedniości ruchów klasy robotniczej w stosunku do ruchów kapitału. Od idei odwrócenia stosunku między rozwojem kapitalizmu a walkami robotniczymi w celu prowadzenia badań nad autonomiczną historią klasy, zrekonstruowaną jako następstwo postaci hegemonicznych, przechodzi się do aktywistycznej i całkowicie politycznej lektury marksowskiej teorii wartości, która prowadzi do postawienia wyraźnej hipotezy o ojcobójstwie popełnionym na Marksie przez ruch robotniczy. Odwrócenie stosunku między kapitałem a klasą robotniczą pojmuje się jako leninowską korektę Marksa: sprawia ona, że polityka poprzedza naukę, teoria rewolucji poprzedza krytykę ekonomii politycznej, robotnicy jako klasa poprzedzają kategorię ekonomiczną kapitału. Ulotnienie się teorii wartości jest funkcjonalne wobec odwrócenia: odrywając pracę produkcyjną od pojęć wartości i wartości dodatkowej, marksowska teoria wyzysku przeobraża się w siłę ofensywną, pojęcie alienacji zaczyna wyrażać potencjał obcości, a nie bierność i subordynację klasy robotniczej, siła robocza zamienia się w pracę, pracę w działaniu, której zwykłym odbiciem jest kapitał. Zdaniem Trontiego odkryta przez Marksa dwoista natura pracy nie oznacza pracy zawartej w towarze, lecz klasę robotniczą tkwiącą wewnątrz kapitału i działającą przeciwko kapitałowi: klasa ta, będąc dynamicznym elementem kapitału, najpierw powoduje rozwój, wytwarza kapitał jako moc ekonomiczną, ale może odmówić jego wytwarzania, odłączając się od siebie jako kategorii ekonomicznej, negując się jako siła wytwórcza i afirmując się jako moc polityczna. Teoria wartości jest zatem tezą polityczną, rewolucyjnym hasłem, politycznym stosunkiem produkcji kapitalistycznej (Corradi 2011, 63–64).
Tronti żądał więc od robotników, aby ich formy walki i organizacji polegały na odmowie współpracy z kapitałem w rozwoju kapitalizmu, co brzmiało jak radykalna krytyka reformistycznej polityki partii lewicowych i ich związkowych pasów transmisyjnych. Sęk jednak w tym, że miało to polegać na odmowie wysuwania pod adresem kapitału postulatów, wchodzenia z nim w spory zbiorowe, prowadzenia rokowań zbiorowych i zawierania układów zbiorowych pracy. Miało również i nieodzownie polegać na „zupełnej odmowie działania na całym terenie związkowym” (Tronti 2006, 253). Tronti nie krytykował rokowań zbiorowych prowadzonych przez reformistyczne aparaty biurokratyczne ruchu związkowego, lecz żądał, aby robotnicy w ogóle ich nie prowadzili. Listy postulatów, które przez dziesięciolecia wysuwali robotnicy, miały – i mogły mieć – tylko jeden skutek: udoskonalanie wyzysku. Lepsze warunki życia dla robotników są nierozłączne od rozwoju kapitalizmu – rozwój ten napędzają, twierdził Tronti. Robotnicy, walcząc o nie, realizują interesy kapitału.
Jeśli chodzi o zorganizowany ruch robotniczy, twierdził on dalej, to zarówno związki zawodowe, jak i partie lewicowe, starając się organizować robotników, funkcjonują w ramach spirali tego procesu. Dziś jednak „nawet sama organizacja robotników nabiera decydującego znaczenia dla interesów społecznych kapitału”, gdyż „nadszedł czas, w którym w fabryce, w społeczeństwie i bezpośrednio w państwie nowoczesny kapitał nie może obyć się bez nowoczesnego związku zawodowego” (Tronti 2006, 69). Związek taki stał się bowiem „najdoskonalszą formą integracji klasy robotniczej w łonie kapitalizmu” (Tronti 2006, 79). Klasa robotnicza osiągnęła taki poziom walki klasowej, a kapitał osiągnął taki poziom rozwoju, że nie może on już ograniczać się do zapewnienia sobie współpracy robotników, to znaczy do wyciskania z nich pracy dodatkowej, lecz musi wyrażać swoje obiektywne potrzeby za pośrednictwem subiektywnych postulatów robotników.
Narzucanie w walce kapitalistycznych potrzeb produkcji jako postulatów klasy robotniczej to powracający wątek w dziejach kapitału i można go wyjaśnić jedynie tym, że społeczeństwo kapitalistyczne jest permanentnie powiązane przez klasę robotniczą. O ile jednak w przeszłości działo się tak na zasadzie obiektywnego funkcjonowania systemu (który przeto faktycznie sam się regulował), o tyle dziś dzieje się tak w wyniku świadomej inicjatywy klasy kapitalistów, za pośrednictwem nowoczesnych instrumentów jej aparatu władzy. Między jednym a drugim miało miejsce decydujące doświadczenie walki klasowej robotników, które nie polegało już na żądaniu władzy, lecz na jej rzeczywistym zdobyciu (Tronti 2006, 251).
Doświadczeniem tym była Rewolucja Październikowa. Po dokonanym przez nią przełomie
ci, którzy sprawowali władzę, musieli zaprowadzić odgórnie, wdrożyć politycznie to, co poprzednio funkcjonowało samo przez się, przez nikogo niekontrolowane, jako ślepe prawo ekonomiczne: był to jedyny sposób kontrolowania obiektywnego procesu, jedyny sposób sprostania wywrotowemu zagrożeniu.
Takie jest źródło tego ogromnego rozwoju subiektywnej świadomości kapitału, która sprawiła, że wypracował i zastosował w praktyce plan społecznej kontroli nad wszystkimi momentami swojego cyklu, co od początku do końca uczynił w ramach bezpośredniego kapitalistycznego wykorzystania powiązania kapitału przez klasę robotniczą. Tak więc raz jeszcze doświadczenie walki klasowej robotników napędza największy postęp w dziedzinie kapitalistycznego punktu widzenia – postęp, którego kapitał nigdy nie dokonałby ze swojej własnej woli. Od tej chwili sami kapitaliści uznają postulaty klasy robotniczej za obiektywne potrzeby produkcji kapitału i jako takie nie tylko biorą je pod uwagę, ale czynnie o nie zabiegają, już ich nie odrzucają, lecz je zbiorowo negocjują. Pośrednictwo instytucjonalnego poziomu ruchu robotniczego, a szczególnie poziomu związkowego, nabiera decydującego znaczenia i jest niezastąpione. Wysuwana przez związki zawodowe lista postulatów jest już kontrolowana przez tych, którym rzekomo ma być narzucona: przez pracodawców, którzy rzekomo „mają ją przyjąć albo odrzucić”. W walce związkowej postulaty robotnicze mogą być jedynie odbiciem potrzeb kapitału. Jednak sam kapitał nie może bezpośrednio występować ze swoimi potrzebami, nawet gdyby chciał, nawet wtedy, gdy osiąga szczytowy punkt swojej świadomości klasowej. Przeciwnie – w tym punkcie osiąga on dokładnie odwrotną świadomość tego, że musi znaleźć sposób na to, aby z jego własnymi potrzebami występowali wrogowie; musi powiązać swój własny ruch za pomocą zorganizowanych ruchów robotników. Możemy zadać sobie pytanie: co się dzieje, gdy forma organizacji robotniczej nabiera treści, która jest całkowicie alternatywna, gdy odmawia ona funkcjonowania jako powiązanie społeczeństwa kapitalistycznego, gdy odmawia zaspokajania potrzeb kapitału za pośrednictwem postulatów robotniczych? Odpowiedź na to jest taka, że w tej samej chwili i od tej chwili zostaje zablokowany cały mechanizm rozwoju systemu. To jest nowe pojęcie kryzysu kapitalizmu, które musimy puścić w obieg: już nie pojęcie kryzysu gospodarczego, (…) lecz pojęcie kryzysu politycznego, wywołanego przez subiektywne ruchy zorganizowanych robotników, które w ramach jedynej strategii, polegającej na robotniczej odmowie rozwiązania sprzeczności kapitalizmu, wywołują łańcuch krytycznych koniunktur (Tronti 2006, 251–252).
Odmowa wysuwania postulatów, prowadzenia rokowań zbiorowych, zawierania układów zbiorowych i w ogóle – powtórzmy – „zupełna odmowa działania na całym terenie związkowym” to
zmuszenie kapitału do tego, aby bezpośrednio przedstawił obiektywne potrzeby produkcji kapitalistycznej jako takie, odmawiając robotniczego zapośredniczenia rozwoju i blokując wiązanie mechanizmu przez klasę robotniczą. W ostatecznym rezultacie oznacza to pozbawienie kapitału jego treści, stosunku klasowego, który jest jego podstawą, [gdyż] w szczytowym punkcie tego procesu z jednej strony stawia kapitał wysuwający postulaty, a z drugiej – odmowę ich spełnienia przez klasę robotniczą (Tronti 2006, 253–254).
Wynikało z tego, że aby klasa robotnicza przestała wreszcie rozwijać kapitalizm i była zdolna do jego obalenia, ruch robotniczy musi ulec paraliżowi, wyzbyć się radykalnie swoich wypracowanych w długotrwałym procesie historycznym form świadomości, organizacji, walki, sposobów akumulacji doświadczeń, zdobyczy, sił i mocy klasowych. Okazało się jednak, że choć – jak twierdził Tronti – zawsze jest ona zorganizowana, i to nie inaczej niż politycznie, gdyż nawet kapitalistyczny stosunek produkcji jest stosunkiem politycznym, a nie społecznym, i w ogóle nie istnieje inaczej niż tylko jako klasa politycznie zorganizowana – Tronti nigdy nie wyjaśnił, na czym ta jej rzekoma nieodłączna organizacja polega – do obalenia kapitalizmu potrzebuje organizacji politycznej, która dopiero musi powstać. Potrzebuje, jako jedynej formy swojego ruchu, partii. Miała to być organiczna partia ogarniająca całą klasę robotniczą.
„W tym stadium musimy zająć się odkryciem politycznej organizacji całej zwartej masy społecznej, jaką w okresie swojej wysokiej dojrzałości politycznej stała się klasa robotnicza, a nie politycznej organizacji przodujących awangard”, pisał Tronti. Zaznaczał, że „dopóki nie upowszechni się bezpośrednio robotnicza organizacja polityczna, dopóty nie zacznie się proces rewolucyjny”. Wstępnym warunkiem osiągnięcia przez robotników „punktu, w którym czynnie, subiektywnie stają się »klasą przeciwko kapitałowi«”, twierdził, „jest organizacja polityczna, partia ze swoim postulatem całkowitej władzy.” Dopóki nie ma takiej organizacji, która nie żąda całej władzy dla klasy robotniczej, dopóty klasę tę obowiązuje zbiorowa, masowa, ale bierna odmowa współdziałania z kapitalistami – już wiemy, na czym ona polega. „Klasa robotnicza nie może ukonstytuować się jako partia w łonie społeczeństwa kapitalistycznego, bez jednoczesnego uniemożliwienia funkcjonowania społeczeństwa kapitalistycznego. Dopóki funkcjonuje kapitalizm, dopóty nie można powiedzieć, że istnieje partia robotnicza”. Społeczeństwo kapitalistyczne i partia robotnicza nawzajem się wykluczają. „Razem mogą istnieć tylko w krótkim okresie kryzysu rewolucyjnego” (Tronti 2006, 93, 237).
W książce Operai e capitale miała to być zatem partia stworzona od nowa, w łonie klasy robotniczej, niezależnie od istniejącej – reformistycznej – partii komunistycznej i przeciwko niej, lecz wkrótce Tronti radykalnie zmienił zdanie (Di Leo 1965; Wright 2002, 69–75). Oto okazało się, że ma nią być ni mniej, ni więcej, tylko Włoska Partia Komunistyczna – i że, rzecz jasna, ani jej współistnienie z kapitalizmem od 1921 roku nie oznacza, iż Włochy pogrążone są od tego czasu w (tym razem już, siłą rzeczy, przewlekłym) kryzysie rewolucyjnym, ani nie należy oczekiwać, iż uzna ona rewolucję za swój program minimum. Przeciwnie, teraz ów program minimum wyparował. Ten nagły i zaskakujący zwrot polityczny wiele mówił o naturze samej filozofii trontiańskiej. Po przypływie fali walk klasowych i wtargnięciu na scenę „robotnika masowego” na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, połowa lat sześćdziesiątych to okres odpływu – względna cisza przed potężną burzą. Doświadczenie grupy skupionej wokół Classe Operaia, wskazywał Raffaele Sbardella, przypadło właśnie na „zimne” lata odpływu.
Hipoteza, zgodnie z którą mamy do czynienia z permanentnym i linearnie narastającym atakiem robotniczym na kapitał, a zatem z materialnymi warunkami do budowy »nowej partii rewolucyjnej« – hipoteza sformułowana na podstawie całkowicie mitycznej koncepcji podmiotowości robotniczej – bardzo szybko okazała się bezpodstawna i niezgodna z negatywnymi realiami „odpływu”.
Stąd od początku rozdzierała ją sprzeczność.
Jeśli z jednej strony osnową praktycznie każdego dyskursu jest mityczna wiara w permanentną podmiotowość klasową, a z drugiej trzeba odnotować chwile „odpływu” realnej klasy robotniczej, to przedstawia się je jako przejawy tego mitycznego podmiotu (Sbardella 2000, 173).
Ponieważ jednak w sytuacji odpływu opóźniały się narodziny zapowiadanej przez Trontiego partii, Tronti, popadając w mistyczną egzaltację, pisał, że „dziś robotnicza wizja strategiczna jest tak jasna, iż należy się zastanowić, czy przypadkiem dopiero teraz nie zaczyna ona osiągać swojej cudownej dojrzałości” (Tronti 2006, 90).
Zwrot ku PCI nie był przypadkowy: faktycznie był historycznym rezultatem spotkania trontiańskiej ideologii idealnej podmiotowości robotniczej ze skłonnością awangard walki robotniczej do „powrotu” na łono zupełnie reformistycznych formacji historycznych ruchu robotniczego w sytuacji odpływu, rozbicia, bierności i atomizacji. Takie powroty do partii reformistycznej i powierzanie im reprezentacji interesów robotniczych nie są czymś zaskakującym dla marksistów obeznanych z realną historią ruchu robotniczego i realnymi zachowaniami klasy robotniczej.
Grupa bardzo szybko zauważyła ponowną stabilizację stosunku reprezentatywnego i „powrót” robotników do PCI, ale absolutyzacja podmiotowości robotniczej, niepozwalająca uchwycić tych zjawisk poza ich przejawami empirycznymi, paradoksalnie kazała członkom grupy dopatrywać się w mechanicznym i biernym wytworze przedmiotowości i atomizacji klasy organicznie zbiorowego i absolutnie świadomego „wyboru” walczących robotników (Sbardella 2000, 177).
W środowisku Classe Operaia zaczął szerzyć się pogląd, że klasa ta nie jest zainteresowana jakimś kolejnym skazanym na fiasko doświadczeniem budowy nowej partii, lecz „woli przeobrazić w »kierunku rewolucyjnym« istniejącą partię”, toteż „postanowiła »sprowadzić PCI do fabryki« i wykorzystać ją do własnych celów rewolucyjnych”. „Decyzja robotników o »wejściu do niej« zakłada – tak uważano – wyraźną wolę rewolucyjną: »partię« trzeba przeobrazić i nagiąć do »wywrotowych« wymogów robotników”.
Teza ta – która, jak łatwo można się tego domyślić, zakłada zawsze świadomy i dysponujący własną strategią podmiot (bardzo szybko fakty zadadzą jej spektakularny kłam) – stawia zatem na porządku dziennym sprawę „natychmiastowego zablokowania” procesu socjaldemokratyzacji, który objął również PCI (Sbardella 2000, s. 177–178; zob. również Filipini 2011, 105–130).
Gdy tylko zaczęła ukazywać się Classe Operaia, na łamach Bandiera Rossa, czasopisma włoskiej sekcji Czwartej Międzynarodówki, dostrzeżono, że wbrew pozorom usytuowała się ona wyraźnie na prawo od Quaderni Rossi – na pozycjach, które Augusto Illuminati określił mianem „mienszewickich” (Illuminati 1964). Teraz natomiast, gdy istnienie Classe Operaia dobiegło końca, Maria Novella Pierini skomentowała zwrot operaizmu trontiańskiego ku PCI jako przejaw „mistycyzmu teoretycznego i praktyki oportunistycznej”. Pierwszy człon tego zarzutu brzmi paradoksalnie, bo przecież jednym z najważniejszych postulatów założycielskich operaizmu, sformułowanych przez Panzieriego, było odrodzenie marksizmu jako „nauki o rewolucji, którą należy całkowicie uwolnić od wszelkiego mistycyzmu”, a w szczególności od „mistycznej koncepcji klasy robotniczej i jej roli historycznej”, która, jak wskazywał Panzieri, wyzierała zza pleców naturalistycznego obiektywizmu, panującego w ówczesnych dominujących formach „marksizmu historycznego”. Teraz Tronti, pisała Pierini, „przeceniając potencjał rewolucyjny klasy robotniczej jako takiej i pojmując go zgoła mistycznie, przypisuje jej nieodłączną zdolność do zapewnienia sobie strategicznego kierownictwa walkami, które toczy, gdyż mniema, że strategia ta zawarta jest już w żywiołowości jej ruchów” (Pierini 1966). Co do drugiego członu, wspomina Maitan, to „grupa trontiańska, wychodząc – zgodnie z naszą ówczesną oceną – od grosso modo słusznej intuicji, to znaczy konieczności działania w środowisku partii robotniczych i związków zawodowych, wyciągnęła z niej jednostronny, doprowadzony do skrajności wniosek, dokonując entryzmu nader przypominającego bierną adaptację” (Maitan 2002, 295). Przejście grupy do PCI nie mogło wyglądać inaczej, ponieważ wtargnięcie „robotnika masowego” do tej partii po to, aby ją obsadzić i przejąć, było mrzonką.
Zwrot operaizmu trontiańskiego, a raczej, jak zobaczymy, jego prawego skrzydła skupionego wokół Trontiego, ku PCI był logicznym skutkiem przejścia z panzieriańskich pozycji naukowych i politycznych na pozycje filozoficzne, na których operaizmem Trontiego zawładnęła metafizyka autonomii robotniczej. Scalała ona i systematyzowała, normalizowała i regulowała operaistyczne praktyki teoretyczne, ideologiczne i polityczne. Pola praktyk teoretycznych obsadziła bodaj we wszystkich najważniejszych punktach strategicznych „przeszkodami epistemologicznymi”, o które rozbijały się próby wypracowania programu rewolucyjnego i strategii rewolucyjnej oraz stworzenia partii, w której taki program i taka strategia mogłyby się zmaterializować. Tronti tak zaplątał się w swojej filozofii, że gdy tylko legitymizująca ją, ale krótkotrwała fala walk robotniczych opadła, z wyżyn filozoficznie wyimaginowanej partii rewolucyjnej powrócił na reformistyczne łono partii realnie istniejącej. Wright, śledząc ewolucję „tego osobliwego sposobu myślenia”, który cechował Trontiego i który później, jak twierdzi Wright, do perfekcji doprowadził Negri, zauważył:
Jego punktem wyjścia były realne procesy społeczne, tylko że szybko zaczął on kręcić się w kółko na swojej własnej podstawie. Marks, starając się uniknąć takiego losu, porzucił oślepiające wzloty pojęciowe, którymi popisał się w Zarysie krytyki ekonomii politycznej, na rzecz cienistszych, ale za to historycznie specyficznych ustępów Kapitału (Wright 2002, 175).
Kurs polityczny Trontiego spowodował rozłam w środowisku Classe Operaia. Toni Negri i jego zwolennicy, głoszący taką samą filozofię jak Tronti, zerwali z grupą trontiańską właśnie na tle sporu o partię (Melegari 2011, 27–40, 50–75). Uważali bowiem, że PCI nie da się przeobrazić w partię robotniczą i że taką partię trzeba stworzyć od podstaw. Na początku lat siedemdziesiątych Negri nadal będzie lansował zatem ideę partii, zgodnie z którą „klasa robotnicza staje się partią poprzez centralizację swoich własnych ruchów” i która, jak słusznie podkreśla Wright, „bardzo przypominała poglądy Mario Trontiego z poprzedniej dekady” (Wright 2005, 90). Szybko okazało się jednak, że idea ta jest tylko syrenim śpiewem.
Rozłam w grupie skupionej wokół Classe Operaia rozdwoił operaizm trontiański: część grupy z Negrim na czele trzymała się go, natomiast sam Tronti stopniowo oddalał się od niego, dryfując coraz bardziej na prawo, aż w końcu metafizykę autonomii robotniczej zastąpił metafizyką „autonomii tego, co polityczne”. Jak wyjaśnia Sara Farris, faktycznie chodziło o prymat sił politycznych, o prymat partii, autonomicznej wobec klasy, nad klasą, a zatem o coś radykalnie przeciwstawnego prymatowi polityki rozumianemu jako prymat walki klas i prymat mas (Farris 2013, 185–203). W sferze filozoficznej „autonomia tego, co polityczne” systematyzowała autonomię aparatów biurokratycznych PCI w stosunku do klasy robotniczej – autonomię rzekomo przyznaną partii przez tę klasę po to, aby politycznie wykorzystując machinę państwową, przejęła ona zarządzanie nad gospodarką kapitalistyczną i ją zmodernizowała. Jak słusznie zauważyła Corradi, o ile ongiś na stronach książki Trontiego wielkim podmiotem była pociągająca za sznurki kapitału klasa robotnicza, o tyle teraz stał się nim powodowany wolą mocy aparat partyjny (Corradi 2011, 56). „Propozycją wewnętrznej korekty strategii zorganizowanego ruchu robotniczego staje się matryca neonietzscheańska (wola mocy, antyesencjalizm, afirmacja)”, komentuje tę ewolucje Daniele Balicco.
Ponieważ teraz uważa się, że marksowska teoria wartości uległa przezwyciężeniu, a sprzeczności cyklu ekonomicznego uległy w ten sposób rozwiązaniu w cyklu politycznym, dla takich byłych intelektualistów operaistycznych, jak Mario Tronti, Alberto Asor Rosa i Massimo Cacciari nie pozostaje w walce politycznej nic innego, jak prymat decyzji i dowodzenia. Tak oto władza staje się neutralnym narzędziem. Co najwyżej myśli się o niej jako o skomplikowanej technice mediacji, która wymaga wiedzy specjalistycznej, surowego realizmu i profesjonalnych zdolności. Krótko mówiąc, odnowiona teoria elit. Warto zwrócić uwagę na to stanowisko teoretyczne, gdyż to właśnie za pośrednictwem pracy wspomnianych intelektualistów autonomia tego, co polityczne wywrze niemały wpływ na instytucjonalny tor ruchu PCI w ostatnich latach jej istnienia, a nawet, jak się okaże, na jej kolejne metamorfozy liberalne. (…) Panzieri, jeden z ich mistrzów, wyjaśniał w swojej jakże dziś odległej lekturze działu czwartego księgi pierwszej Kapitału, że siły wytwórcze i racjonalność nauki wcielonej w maszyny nie są neutralne. Po rozmaitych rozłamach i promocjach zawodowych i instytucjonalnych zasadnicze problemy teoretyczne uległy jednak zmianie (Balicco 2011, 118–119, 122).
Operaizm trontiański tworzył teoretyczne (a ściślej filozoficzne) przesłanki realizacji dążenia pewnych środowisk radykalnej inteligencji drobnomieszczańskiej do ideologicznej i politycznej reprezentacji „robotnika masowego” o świeżym rodowodzie południowym i chłopskim. Wytworzony pospołu przez tayloryzm, fordyzm i keynesizm, stopniowo wyparł on poprzednią postać „robotnika fachowego”. Ci, którzy uchodząc z Południa przed niedorozwojem, który stanowił odwrotną stronę i funkcję rozwoju kapitalizmu włoskiego, na rozwiniętą, wielkoprzemysłową Północ, stawali się tam owym „robotnikiem masowym”, imporetowali nie tylko swoją siłę roboczą, ale również skłonność do żywiołowego oporu wobec bezwzględnego wyzysku (wyciskania z ich pracy wartości dodatkowej bezwzględnej). W koszarowym reżimie i w piekielnych warunkach pracy opór ten przejawiał się w silnej skłonności do odmowy (a ściślej unikania) pracy. Skłonność ta, postrzegana jako osobliwość historyczno-antropologiczna pochodzących z Południa robotników wielkoprzemysłowych na Północy, doprowadzała do rozpaczy aparaty PCI i jej związkowego pasa transmisyjnego. Lansowały one „pakt między wytwórcami”, tzn. między przemysłowcami i robotnikami, i wśród tych ostatnich szerzyły surową, kalwinistyczną ideologię produktywistyczną. Jednocześnie ten sam „robotnik masowy” zajmował już strategiczną pozycję w bezpośrednim procesie produkcji: pracował przy liniach montażowych i był wyposażony w moc dezorganizowania tego procesu poprzez nieobecność w pracy, sabotaże na liniach i strajki.
Ruchy polityczne ukonstytuowane na trontiańskim gruncie filozoficznym będą dążyły do tego, aby zapewnić sobie przywództwo polityczne w ruchu robotniczym. Strategiczną rolę w realizacji tego zamysłu politycznego miały odegrać formy autonomii robotniczej, przypisywane mu i przeciwstawiane klasycznym formom organizacji robotniczej i demokracji robotniczej. Ongiś radykalna inteligencja drobnomieszczańska, która reprezentowała ideologicznie chłopów z Południa i dążyła do objęcia przewodnictwa nad klasą robotniczą na Północy, miała oparcie filozoficzne w importowanej z Francji antymaterialistycznej rewizji marksizmu – sorelowskiej metafizyce rewolucyjnego syndykalizmu (Sternhell, Sznajder i Asheri 1994, 36–92, 131–194; Kowalewski 2006, 279–294). Teraz radykalna inteligencja drobnomieszczańska, która aspirowała do ideologicznej reprezentacji chłopskich wychodźców z Południa, osadzonych w samym sercu wielkiego przemysłu na Północy, miała oparcie filozoficzne we własnej, oryginalnej rewizji marksizmu – trontiańskiej metafizyce autonomii robotniczej1. Była ona przejawem „nieraz właściwej deklasującym się klasom i warstwom intencjonalności, która polega na próbach znalezienia się na czele innych klas i innych środowisk społecznych, słusznie czy niesłusznie uważanych za depozytariuszy znacznej siły autonomicznej” (Bernocchi 1998, 64). Gdy jednak doszło do zrywu robotniczego, szybko okazało się, że wbrew założeniom operaizmu trontiańskiego, metafizyka ta wcale nie jest w stanie scalić – w interesie dążeń radykalnej inteligencji do przewodnictwa – praktyk głównego, większościowego nurtu autonomii robotniczej.
Jak powiedzieliśmy, dla Panzieriego ruch turyńskich rad fabrycznych roku 1919–1920 i pisma Gramsciego o tym ruchu stanowiły ważne odniesienie, a nawet jedną z podstaw panzieriańskiej myśli operaistycznej. Co więcej, pisał on w 1958 roku:
Od lat robotnicy w ogóle nie słyszą o kontroli robotniczej, a jeśli czasami coś o niej usłyszą, to w duchu negatywnym, a przecież wystarczy pójść do fabryk, które przeszły przez [powojenne] doświadczenie rad zarządzających, aby przekonać się, że dziewięciu robotników na dziesięciu jest niezwykle przywiązanych do tego dziedzictwa praktycznego i ideologicznego, jeśli zaś pojedzie się do Monfalcone i przestudiuje walki robotników w CRDA, to okaże się, że wysuwanym w nich postulatem była kontrola robotnicza, choć nie mają oni precyzyjnej świadomości tego faktu; podobnie, gdy pojedzie się do sycylijskich kopalń siarki (Panzieri 1973, 141).
Młodsi towarzysze Panzieriego pod teoretycznym przywództwem Trontiego rozwinęli operaizm w zgoła innym kierunku, rugując zeń wszelkie odniesienia do doświadczeń rad. W ich dyskursach instytucja rad fabrycznych, podobnie jak związki zawodowe, były nierozłącznie związane z anachroniczną już postacią „robotnika fachowego” (Bologna 1972, 15). Jednostronnie kojarzyli oni wyidealizowaną postać „robotnika masowego” z pozbawionymi tradycji, pamięci, historycznej ideologii ruchu robotniczego i w ogóle klasowej akumulacji historycznej imigrantami ze wsi południowowłoskiej. Tymczasem akumulacja ta była ważnym składnikiem autonomii robotniczej, osadzonej w trójkącie wielkoprzemysłowym na Północy, i nie rozpływała się w morzu imigrantów z Południa, lecz stanowiła potencjalny czynnik ich robotniczej socjalizacji w toku walk robotniczych. Golden wskazuje, jak ogromne miała ona znaczenie (przypomnijmy, że przejawy tej akumulacji Golden nazywa „syndykalizmem socjalistycznym”).
Pełne zdanie sprawy z ciągłości ideologii syndykalistycznej na centralnych obszarach przemysłowych Włoch od pierwszych dekad XX wieku wymagałoby zanalizowania, jak ona przetrwała, a nie tylko dlaczego. W tym celu trzeba by zbadać na miejscu organizacje robotnicze, analizując ich zdolność do socjalizacji własnych działaczy z pokolenia na pokolenie i badając konkretne mechanizmy reprodukcji ideologicznej. Wiemy na przykład, że niektórzy działacze PCI, zwolnieni z pracy w zakładach Fiata podczas represji politycznych w połowie lat pięćdziesiątych, byli członkami partii od jej powstania w 1921 roku, a zatem byli naocznymi świadkami okupacji fabryk w roku 1919–1920 (o ile faktycznie w nich nie uczestniczyli). Najskuteczniej zrywających produkcję form strajku, które stosowano gorącą jesienią [1969 roku], nauczyli młodszych robotników starsi działacze, którzy pamiętali, że stosowali je w latach czterdziestych. Podobnie, charakterystyczne dla gorącej jesieni techniki kontroli w zakładzie (np. kontroli pracy na akord) wprowadzono za radą ludzi, którzy tuż po wojnie byli komisarzami wydziałowymi. Wreszcie, w pierwszych pomysłach ponownego ustanowienia rad fabrycznych – z którymi wystąpiła w Turynie FIOM, ponad dziesięć lat przed tym, jak rady fabryczne wyrosły w całym kraju – wyraźnie powoływano się na młodego „Gramsciego z czasów okupacji fabryk w 1920 roku”. Gdy działacze rozważali opcje strategiczne na przyszłość, sięgali w swoją własną przeszłość i ją odkrywali, a kontekst, w którym to się działo, sprawiał, że sięgali bezpośrednio do wczesnych doświadczeń włoskiego ruchu robotniczego – szczególnie do doświadczeń z okresu po pierwszej wojnie światowej. Czynili to całkiem otwarcie i świadomie, o czym świadczy na przykład podjęta gorącą jesienią decyzja FIOM-CGIL o wydaniu całego tomu artykułów z L’Ordine Nuovo o radach fabrycznych 1919–1920 roku. Krótko mówiąc, jest więc sporo dowodów na to, że między działaczami robotniczymi, związanymi przez dziesięciolecia przynależnością do PSI, PCI, FIOM i innych związków afiliowanych do CGIL, a później również do CISL, z pokolenia na pokolenie zachodziła pomyślna transmisja ideologiczna. Codziennych mechanizmów tej transmisji nie zbadano systematycznie, ale obejmują one utrwalanie mitu, rytuału, retoryki i zwyczaju, świadome przekazywanie tradycji organizacyjnej, kultywowanej i zachowywanej nawet w najgorszych czasach, w oczekiwaniu na to, że nadarzy się odpowiednia okazja, w której będą przydatne. We Włoszech stabilność lokalnych tradycji politycznych zapewniła syndykalizmowi środki przetrwania. Ponieważ ideologia syndykalistyczna zakorzeniła się w pewnych również geograficznie zlokalizowanych i historycznie osadzonych organizacjach robotniczych, okazała się ona organizacyjnie krzepka. Dzięki zaś partii ogólnokrajowej, która mimo ciągłego wykluczenia politycznego na szczeblu ogólnokrajowym była głęboko zaangażowana w reformizm parlamentarny, okazała się również krzepka strategicznie – całkiem zdolna do wykorzystania słabości partii, która upierała się, że chce rządzić, gdy nie mogła (Golden 1988a, 21–22).
Ruch rad fabrycznych
Trzecia fala rewolucyjna we Włoszech wpisywała się w falę ruchów masowych i wystąpień rewolucyjnych, która przetoczyła się przez świat około 1968 roku, ale we Włoszech była szczególnie długotrwała. Nieraz mówi się nawet, że w tym kraju „rok ‘68 trwał dwadzieścia lat” – że rozpoczął się już wraz z gwałtownymi demonstracjami młodzieżowymi i robotniczymi w Genui i Turynie na początku lat sześćdziesiątych. To gruba przesada, gdyż wkrótce, na kilka lat, nastąpił odpływ. Częściej uważa się jednak, że przypływ zaczął się w lutym 1967 roku od okupacji jedenastu uniwersytetów przez młodzież akademicką. Jednak w ślad za zrywem studenckim, na nieporównywalną z innymi krajami zachodnioeuropejskimi skalę, nastąpił zryw robotniczy. O ile można się spierać, kiedy zaczął się włoski rok ‘68, o tyle bezsporne jest to, że zakończył się w 1980 roku wielką klęską robotników Fiata.
Przypływ fali walk klasowych przed „gorącą jesienią” 1969 roku zastał ruch związkowy w przedsiębiorstwach w opłakanym stanie – instancje związkowe albo tam w ogóle nie istniały, albo spełniały jedynie funkcje biurokratyczno-formalne, zaś komisje wewnętrzne – miały one reprezentować całe załogi, wybory do nich pozwalały okresowo weryfikować układy sił między różnymi organizacjami związkowymi, a ich członków mianowały odgórnie instancje związkowe – na ogół były oderwane od załóg i od dawna zdyskredytowane w ich
Zbigniew Marcin Kowalewski: Rozłam w operaizmie…
193
oczach. Od roku 1947 pozbawiono je prawa do prowadzenia rokowań zbiorowych w przedsiębiorstwach, a w latach sześćdziesiątych centrale związkowe unikały przeprowadzania do nich wyborów. Na początku drugiej połowy lat sześćdziesiątych tu i ówdzie doszło do prób antybiurokratycznej odnowy ruchu robotniczego – propagowania w niektórych fabrykach demokracji robotniczej, co odniosło duży sukces w zakładach Siemensa w Mediolanie. Podczas branżowego sporu zbiorowego w 1966 roku, z inicjatywy tamtejszych działaczy robotniczych, należących do włoskiej sekcji Czwartej Międzynarodówki, powstał komitet strajkowy, który obok członków komisji wewnętrznej składał się również z czterdziestki demokratycznie wybranych przez robotników delegatów wydziałowych.
W wielu decydujących epicentrach ruchu robotniczego (Pirelli w Mediolanie, Fiat w Turynie, Fatime w Rzymie, Nuovo Pinogne we Florencji i Bari, Petrolchimico w Porto Marghera itd.) grupy i środowiska robotników usiłowały wymknąć się spod kontroli aparatów oraz przełamać strategiczne ramy działania biurokracji związkowych i zerwać z ich metodami. Wysuwały radykalne postulaty i tworzyły komplementarne lub zastępcze wobec związków zawodowych instrumenty walki – czy to komitety oddolne, czy ruchy delegatów robotniczych. Te przejawy autonomii robotniczej od samego początku przyjęły dwie odmienne formy, które wkrótce podzieliły ją politycznie. Pierwsza, typowa dla formy lansowanej przez nurty inspirowane operaizmem trontiańskim, to instytucja komitetów oddolnych, która już w 1968 roku zrodziła się w mediolańskich zakładach Pirelli Biccoca. Druga, którą z kolei lansowały nurty historycznej lewicy radykalnej, przywiązane do idei demokracji robotniczej i znajdujące inspirację m.in. w operaizmie panzieriańskim, to instytucja delegatów robotniczych i fabrycznych rad delegatów, która w rok później zrodziła się w turyńskich zakładach Fiata.
W zakładach Pirelli Biccoca, zatrudniających 9 tysięcy pracowników, ruch związkowy był podzielony i w dużej mierze sparaliżowany przez te podziały i swoje biurokracje, idące na rękę pracodawcom, gdy tymczasem brutalnie wzmagano wyzysk bezwzględny, intensyfikując pracę na akord i obniżając zarobki, zmuszano do pracy w warunkach bardzo szkodliwych dla zdrowia, szerzyły się wypadki przy pracy, dekwalifikowano zawodowo pracowników. Gdy pod koniec 1967 roku przyszło podpisać nowy układ zbiorowy, tym razem trzy związki co prawda wystąpiły ze wspólną platformą, ale ta przewidywała tylko nieznaczną rekompensatę strat zarobkowych z poprzednich lat i ignorowała najbardziej palące problemy załogi. Na zgromadzeniach robotniczych spotkała się z krytyką. Po podpisaniu układu grupa robotników należących do PCI i CGIL, ale kontestujących z lewa politykę swoich organizacji, napiętnowała związki za ten układ i zażądała, aby o wszystkim decydowały zgromadzenia robotnicze. Grupa ta utworzyła otwarty dla wszystkich chętnych – również dla osób z zewnątrz fabryki – Jednościowy Komitet Oddolny (CUB): nawiązał on współpracę z radykalnymi środowiskami studenckimi i stał się ciałem robotniczo-studenckim; studenci działali w nim na równych prawach z robotnikami.
CUB ostro krytykował propozycję CGIL, aby w każdym zakładzie fabryki utworzyć wspólny dla wszystkich związków komitet związkowy do spraw akordu, złożony z wybieranych przez robotników delegatów wydziałowych, którzy mieliby kontrolować tabele akordowe i ich przestrzeganie przez kierownictwa zakładów. Komitet miał uzgodnić z pracodawcą nowe tabele: wybrać w porozumieniu z nim grupę robotników o średniej zdolności do pracy i ustalić średnią ich normalnej intensywności pracy. CUB wysuwał pod adresem tej propozycji dwa główne zarzuty. Po pierwsze, twierdził, że taka kontrola wpisuje się w kapitalistyczną logikę wyzysku i zmierza jedynie do jego regulacji, a przecież należy zmierzać do zniesienia samego mechanizmu pracy na akord i w ogóle do zniesienia wyzysku. Nie chodziło o to, aby np. skłonić dyrekcję do zmniejszenia intensywności pracy czy do poprawy warunków bezpieczeństwa i higieny pracy, lecz o to, aby zakwestionować władzę kapitalistów: aby to sami robotnicy odmawiali pracy w tempie określonym w tabelach i sami decydowali o stopniu intensywności pracy, odmawiali pracy w warunkach szkodliwych dla zdrowia, żądali dużych podwyżek płac oraz stosowali ofensywne formy walki strajkowej, takie jak „strajk produkcyjny”, polegający na zmniejszaniu produkcji przez robotników. Po drugie, CUB krytykował samą instytucję delegatów. Uważał, że z natury rzeczy ma ona charakter biurokratyczny i jest gruntownie sprzeczna z walką o władzę robotniczą. Komitet cieszył się wśród załogi dużym prestiżem, ale w stosunkach z nią szybko wybuchł kryzys. Wielu robotników proponowało bowiem, aby CUB, w charakterze delegacji całej załogi, zgodził się rokować w jej imieniu z pracodawcą, w celu stworzenia korzystnego dla załogi układu sił ogłosił strajk oraz wziął udział w wyborach do komisji wewnętrznej. CUB odmówił (Comitato Unitario di Base della Pirelli 1969). Stał się jednak wzorem dla podobnych komitetów w wielu innych fabrykach.
Krajowy Konwent Komitetów Oddolnych i Awangard Robotniczych, który odbył się w lipcu 1969 roku w okupowanym przez uczestników turyńskim Pałacu Sportowym, ujawnił wiele ujemnych stron tego, jakby się zdawało, nowego antykapitalistycznego i antybiurokratycznego nurtu w ruchu robotniczym. Paraliżowały go ogromna różnorodność koncepcji, projektów i metod, która uniemożliwiała znalezienie wspólnego języka, rozbicie komitetów spowodowane tym, że poszczególne rywalizujące ze sobą organizacje polityczne „nowej lewicy” czyniły z nich swoje pasy transmisyjne i komórki, sekciarstwo i niezdolność do utworzenia choćby najskromniejszego ośrodka koordynacji, a nawet wymiany informacji.
Nie sposób było przymykać oczu na zaślepione szowinizmy środowiskowe i partykularyzmy, którym towarzyszyły mniej czy bardziej pompatyczne proklamacje ideologiczne, na siejące spustoszenie sekciarstwo niektórych co spójniejszych grup, które myliły swoje cząstkowe wpływy w pewnych fabrykach czy na pewnych wydziałach ze zdobyciem trwałej hegemonii na szeroką skalę i czyniły wszystko, aby uchronić swoje ogrodzone działki przed cudzymi wpływami, na widoczne gołym okiem niedocenianie zdolności manewrowych i odzyskowych CGIL i PCI (Maitan 2002, 366).
W marcu 1969 roku we Fiacie Mirafiori wybuchł pierwszy od 1953 roku udany strajk w sprawie godzin pracy i pracy na akord w przedsiębiorstwie, a nie w związku z odnową krajowego układu zbiorowego – po raz pierwszy od wielu lat robotnicy starli się ze swoją własną dyrekcją. W grudniu wybuchł pierwszy udany „strajk wewnętrzny” – strajkujący robotnicy nie poszli do domu, lecz zorganizowali pochody i maszerowali po fabryce wzywając innych, aby się do nich przyłączyli, co było niezwykłym wydarzeniem. Właśnie tu, gdzie dyktatura kapitału wydawała się niepodważalna i swoją żelazną pięścią dławiła „robotnika masowego”, dosłownie z dnia na dzień niespodziewany zryw robotniczy zmienił układ sił klasowych w kraju. Doszło do niego w kwietniu 1969 roku na tle wydarzeń w Battipaglia na południu Włoch, gdzie na znak protestu przeciwko zamknięciu dwóch fabryk wybuchły gwałtowne rozruchy masowe. Policja otworzyła ogień, zabijając dwie osoby i raniąc dwieście. W dwa dni później w całym kraju 12 milionów pracowników wzięło udział w dwugodzinnym strajku ogólnokrajowym, protestując przeciwko terrorowi policyjnemu w Battipaglia. W zakładach pomocniczych Fiata Mirafiori zatrudniających 8 tysięcy pracowników ten strajk był bardzo ostry. Odbyło się walne zgromadzenie załogi; było ono wydarzeniem bez precedensu w tym przedsiębiorstwie, w którym tradycyjnie panowały stosunki koszarowe. Pewne wpływy polityczne miała tam Włoska Socjalistyczna Partia Jedności Proletariackiej (PSIUP), która powstała w 1964 roku w wyniku rozłamu dokonanego w PSI przez działaczy lewego skrzydła i sytuowała się na lewo od PCI. Wydawała zakładowy Giornale di Lotta i podobnie jak czynił to wcześniej Panzieri, wskazywała, że „instytucje kontrwładzy, kontrola robotnicza i jedność ruchu rad fabrycznych to droga, którą we Włoszech powinna pójść klasa robotnicza”. Propagowała postulat wyborów delegatów robotniczych (Tripodi 2012, 10–35). W brygadach zaraz zaczęto ich wybierać. W końcu maja strajki w zakładach pomocniczych rozszerzyły się na całe Mirafiori; produkcja została całkowicie zablokowana. Odbywały się zgromadzenia, demonstracje wewnętrzne i wybory delegatów. Wybierano ich w jednostkach organizacyjnych zakładów lub w technologicznych segmentach cyklu produkcyjnego. Kierowano się zasadą, zgodnie z którą organizacja, dyscyplina i kooperacja narzucona robotnikom przez kapitalistów po to, aby zapewnić wyzysk ich siły roboczej, może zostać „odwrócona” przez robotników przeciwko kapitalistom – stać się orężem w walce klasowej i podstawą demokracji robotniczej.
W czerwcu 1969 roku delegaci wybrani w brygadach zakładów pomocniczych Fiata Mirafiori rozpowszechnili historyczną ulotkę, której treść bardzo wyraźnie inspirował operaizm panzieriański.
We wszystkich zespołach, na wszystkich wydziałach powinniśmy zwołać zgromadzenia i wybrać delegatów po to, aby wykorzystać siłę strajku i jedności do całkowitej zmiany warunków pracy, sprawując kontrolę robotniczą. Należy zorganizować wszystkich delegatów w potężnym i jednościowym ruchu delegatów robotniczych, którego celem będzie sprawowanie permanentnej kontroli robotniczej nad warunkami pracy i nad produkcją.
Postulowano zwoływanie w brygadach, na wydziałach, w zakładach zgromadzeń, ilekroć kolektyw robotniczy uzna to za konieczne, bez żadnych ograniczeń, i wybieranie na nich delegatów, w każdej chwili usuwalnych, odpowiedzialnych wyłącznie przed tymi, którzy ich wybrali i zobowiązanych do wyrażania woli i realizowania decyzji swojego zgromadzenia. Zaproponowano „zwołanie rady delegatów robotniczych Fiata”. Przedstawiono „pięć punktów kontroli robotniczej nad warunkami pracy”. Postulowano w nich, aby wszelkie niekorzystne dla pracownika zarządzenia przełożonych, wszelkie decyzje o pracy na inną zmianę czy w godzinach nadliczbowych oraz decyzje w sprawach płacowych mogły być zawieszone przez delegata i przekazane do rozpatrzenia przez zgromadzenie robotnicze odpowiedniego szczebla. Delegaci mieli mieć również prawo zawieszać wszelkie decyzje dyrekcji o zmianach technologicznych i organizacyjnych i przekazywać je do rozpatrzenia zgromadzeniom, które miały oceniać je z punktu widzenia interesów pracowników i zatwierdzać lub odrzucać. Postulowano również, aby wyłącznie zgromadzenia decydowały o tym, do jakiego stopnia dopuszczalna jest praca w warunkach niebezpiecznych i szkodliwych dla zdrowia, oraz wysuwały propozycje zmniejszenia niebezpieczeństwa i szkodliwości przez zwolnienie tempa pracy, zwiększenie personelu, zwiększenie przerw w pracy, zmiany techniczne w środowisku pracy itd. Za pośrednictwem delegatów zgromadzenia miały również sprawować kontrolę nad pracą na akord (Compagni della Fiat 1968; zob. również Ferraris 1969).
Tymczasem w walce robotników Fiata zaczęło interweniować z zewnątrz lewicowo-radykalne środowisko operaistyczne: wywodząca się z turyńskiego ruchu studenckiego grupa pod wodzą Adriana Sofriego, która w parę miesięcy później utworzyła ruch Lotta Continua, oraz pochodząca głównie spoza Turynu grupa pod wodzą m.in. Toniego Negriego, Oreste Scalzonego i Alberto Magnaghiego, która wkrótce utworzyła organizację Potere Operaio. Powołane przez nie do życia „zgromadzenie studencko-robotnicze” działało pod Mirafiori. Prowadziło ono kampanię przeciwko instytucji delegatów, twierdząc, że „delegata wymyślono po to, aby izolować od mas najbardziej bojowych robotników, uczynić ich odpowiedzialnymi przed związkiem zawodowym i zamienić protest robotniczy w biurokratyczny spór zbiorowy”, gdy tymczasem „związki zawodowe przezwyciężono w walce”. Grupa Sofriego atakowała instytucję delegatów równie zaciekle, pod hasłem, że „wszyscy jesteśmy delegatami” (Wright 2002, 127–130).
To właśnie operaizm trontiański inspirował ideologicznie takie ruchy, jak Lotta Continua i Potere Operaio, a później również Czerwone Brygady. Ich rzecznicy i teoretycy, absolutyzując nieciągłość między składami klasowymi i odpowiadającymi kolejnym składom klasowym postaciami społecznymi robotnika, apodyktycznie orzekli, co następuje. Walka o kontrolę robotniczą nad procesami pracy i produkcji oraz obieralne instytucje delegatów
Zbigniew Marcin Kowalewski: Rozłam w operaizmie…
197
wydziałowych i rad fabrycznych, podobnie jak związki zawodowe, to przeżytek, taki sam, jak skład klasowy anachronicznej postaci „robotnika fachowego”, którego ostatecznie zastąpił „robotnik masowy”. Jemu zaś w głowie nie kontrola nad procesem pracy, lecz odmowa pracy, nie kontrola nad produkcją, lecz sabotaż produkcji, nie wybory delegatów wydziałowych i rad fabrycznych, lecz (przenoszone z uniwersytetów do fabryk) zgromadzenia autonomiczne i komitety oddolne, które uznają tylko demokrację bezpośrednią, a więc wykluczają wybory i delegację. Zamiast walczyć z biurokracją związkową i partyjną ruchu robotniczego, tak – w duchu trontiańskim – pojmowana autonomia robotnicza odrzucała same formy organizacji związkowej, a jeśli chodzi o organizację partyjną, co najmniej odrzucała jej dotychczasowe formy, które na papierze zastępowała nowymi – w rzeczywistości zaś żadnych nowych form nie stworzyła.
Tak oto rodzący się w Fiacie ruch znalazł się od razu między młotem biurokracji związkowej a kowadłem nowej lewicy radykalnej. W lipcu Pino Ferraris sporządził na ten temat niezmiernie ważną, zdumiewającą przenikliwością na tak wczesnym etapie analizę polityczną. Ferraris był sekretarzem federacji turyńskiej i członkiem krajowego kierownictwa PSIUP. W przeszłości, kiedy była to federacja PSI i sytuowała się na lewym skrzydle partii, on i inni turyńscy działacze socjalistyczni współpracowali z Panzierim i Quaderni Rossi. Współpraca ta – jak wspominał Ferraris – „naznaczyła ich matrycę polityczną i kulturalną”: oni również znajdowali się pod wpływem operaizmu, ale panzieriańskiego. Byli działaczami robotniczymi i mieli poważne doświadczenia w pracy politycznej wśród włókniarzy i metalowców. Oto najważniejsze fragmenty wspomnianej analizy.
W walce robotników Fiata Mirafiori, pisał Ferraris, występują trzy różne linie polityczne. Po pierwsze, oficjalna linia związkowa (z którą identyfikuje się PCI), zmierzająca do czysto „kontraktualistycznego” – tzn. nastawionego tylko na podpisanie nowego układu zbiorowego pracy – wykorzystania walki robotniczej. Zwolennikom tej linii chodzi o to, aby nieprzewidywalny wybuch walki w zakładach Fiata utrzymać w kaftanie bezpieczeństwa i nie dopuścić do zakłócenia realizacji strategii, która wymaga, aby walka przebiegała spokojnie, zgodnie z dyrektywami związkowymi, zgodnie z zasadą: teraz spór zbiorowy i rokowania zbiorowe, później układ zbiorowy. Druga to linia interwencji (wspomnianych wyżej) grup mniejszościowych, których jedynym celem jest doprowadzenie za wszelką cenę do radykalizacji walki robotniczej i skierowanie jej jednocześnie przeciwko pracodawcom i związkom zawodowym, zerwanie z wszelkimi mediacjami, zdemaskowanie reformistów oraz stworzenie warunków do budowy „nowej awangardy” poprzez komitety oddolne (Ferraris 1998, 150).
Te pozornie przeciwstawne linie pod jednym względem są zbieżne.
Przyczyniają się potężnie do zniekształcenia i zaciemnienia jednego z najważniejszych wydarzeń w powojennej historii turyńskiej klasy robotniczej: pojawienia się we Fiacie w postaci zalążkowej, ale pewnej, masowego ruchu politycznego za pośrednictwem akcji społecznej, która skutkuje zwoływaniem zgromadzeń i wybieraniem delegatów robotniczych. Destrukcyjna polemika przeciwko delegatowi robotniczemu, prowadzona przez grupy mniejszościowe, zbiega się z akcją mistyfikacyjną związku, który zmierza do sprowadzenia tego wydarzenia politycznego do skromnego wkładu w odnowę i ekspansję związku. Chodzi o to, aby zaciemnić powstanie pierwszej widocznej i konkretnej formy masowej samoorganizacji i ją zniszczyć. Ta zbieżność nie jest przypadkowa, bo wokół walki we Fiacie i nad głową klasy robotniczej Fiata „mniejszościowcy” i „oficjele” spierają się o „prawo do reprezentacji” oraz o potwierdzenie albo o wymianę „awangardy”. Dla obydwu klasa robotnicza, zjednoczona jako taka w organach wolności proletariackiej, samostanowienia i kontrwładzy, w ruchu zgromadzeń i delegatów, stanowi niewygodną trzecią stronę, którą lepiej usunąć z drogi (Ferraris 1998, 150).
Natomiast, pisał dalej Ferraris,
nasze stanowisko polega na uznaniu absolutnej oryginalności walki robotniczej w Mirafiori w takiej mierze, w jakiej wyraża ona naturalną przebudowę klasy (poprzez walkę wewnątrzzakładową, zgromadzenia i delegatów robotniczych) w „zgrupowaniach organicznych”, którymi są zespoły, wydziały, zakłady, zmierzającą do połączenia walki ekonomicznej i walki politycznej w rękach samozorganizowanych mas. (…) [P]ojawienie się we Fiacie ruchu zgromadzeń i delegatów nie jest izolowanym faktem, pojedynczym i nietypowym wydarzeniem, lecz podsumowuje, potęguje i ożywia cały ferment walki i poszukiwanie organizacji w tej ofensywnej fazie starcia klasowego. Wyjaśnia, jaka jest podstawowa tendencja i jaki powinien być główny cel w toku tego cyklu walki robotniczej: dążenie do samoorganizacji klasy jako takiej, przejście od kolejnych pojedynczych walk o treściach politycznych i konkluzjach związkowych do konkretnej konfiguracji pierwszych form i struktur masowego ruchu politycznego (Ferraris 1998, 150–151).
Ferraris stwierdzał dalej:
Jeśli uważa się, że w tej chwili priorytetem jest budowa partii rewolucyjnej za pośrednictwem „komitetów oddolnych” jako „przejściowego momentu organizacji awangard”, to jasne, że nie docenia się problemu stabilizacji ruchu masowego i po prostu może dojść do ustanowienia wulgarnie instrumentalnego stosunku z masami, jak to czynią ci, którzy we Fiacie posługują się demagogią płacową, aby za wszelka cenę utrzymać masy w stanie wzburzenia. Natomiast uznanie masowego ruchu politycznego za główny cel nie oznacza negowania funkcji awangardy, lecz wymaga ustanowienia prawidłowego stosunku „służebnego” awangardy wobec mas oraz położenia całego nacisku na wzroście poziomów świadomości politycznej klasy i na formach organizacji mas. W początkowej fazie ruchu przede wszystkim widzieliśmy niezastąpiona rolę wewnętrznej awangardy zbudowanej wokół Giornale di Lotta. W rzeczywistości, o ile istnienie, pojawienie się masowego ruchu politycznego w dużej mierze może być niezależne od awangard, o tyle jego rozwój i kierunek marszu są silnie uwarunkowane przez obecność i rolę awangardy (Ferraris 1998, 151).
Hipoteza o aktualności masowego ruchu politycznego opiera się na ogólnej ocenie tej fazy nieudanej stabilizacji kapitalizmu i ofensywy klasowej (cała masa może stać się rewolucyjna), ale za pożywkę służy jej również szczególna analiza cech charakterystycznych walki klasowej w dojrzałym kapitalizmie przy uwzględnieniu nowych powiązań zachodzących między walką ekonomiczną a walką polityczną i nowych możliwości autonomicznego wypracowania przez walczące masy własnej świadomości politycznej. W doświadczeniu walki we Fiacie linia komitetów oddolnych w istocie ujawniła swoją niespójność i jałowość. Faktycznie jest tak, że podczas gdy imponująca siła 100 tysięcy walczących robotników przestraszyła „łowców awangard”, którzy nie odważyli się zaproponować „nędzy” komitetów, stanęli oni w obliczu innej rzeczywistości – wzrostu masowej samoorganizacji (zgromadzenia i delegaci). Ponieważ nie mogą zaproponować realistycznej i wiarygodnej organizacji awangardowej, systematycznie atakują konkretne i widoczne zalążki organizacji masowej. Ta linia, która w zakładach Pirellego (gdzie faktycznie istniał komitet oddolny, a nie było masowej samoorganizacji) przeżyła dramatyczny kryzys, we Fiacie została zaproponowana i powróciła jako farsa (Ferraris 1998, 151–152).
Ferraris wskazywał, że w zakładach Fiata „mniejszościowcy” lansują „uszlachetnioną”, uaktualnioną i wyretuszowaną odmianę tradycyjnego awangardyzmu po linii „więcej pieniędzy i twarda walka”, głęboko zakorzenionego w historii PCI i niepozostawiającego wątpliwości co do stosunków między „awangardą” a masami. Pisał:
Mówi się o „otwartym starciu politycznym”, a przygotowuje się je za pomocą jak najbardziej retorycznej i demagogicznej agitacji płacowej: uprawia się retorykę walki o władzę i praktykę ekonomizmu, wykopując przepaść między starciem, które miałoby być bezpośrednio polityczno-rewolucyjne, a poziomem świadomości mas, która miałaby pozostawać tradeunionistyczna. Mówi się o „nowych poziomach organizacji”, ale konkretnie nie robi się nic poza próbą zburzenia jedynego pozytywnego i określonego wysiłku na rzecz organizacji mas. Organizacja gwarantuje, że jest czysta i rewolucyjna wtedy, gdy istnieje jako coś, co ma być – gdy jest „w głowie”, a nie wtedy, gdy realizuje się i przybiera formę, bo wtedy jest już w rękach przeciwnika, jest już zintegrowana. Rytualne apele o nieokreśloną organizację, która ma nastąpić (organizujcie się!), idzie w parze z destrukcyjną polemiką z każdą pozytywnie organizującą masy działalnością (z delegatem robotniczym).
Z jednej strony bezpośredniość postulatu płacowego, z drugiej absolutność czystej rewolucji – ani cele nie stają się rewolucyjne, ani rewolucja nie staje się celem. „Nie ma żadnego związku między formami walki, celem, jakim jest zdobycie władzy, poziomami świadomości mas i zadaniami organizacyjnymi. W masach większa kasa i twarda walka o nią, w mózgu awangard rewolucja” (Ferraris 1998, 152).
Ferraris nie zdał jeszcze sobie sprawy z całego wymiaru tej strategii, w której chodziło o to, aby zerwać wszelki związek między wzrostem wydajności pracy a wzrostem płac, uczynić z nich zmienną niezależną i „sprawić, aby stała się irracjonalna”. Nowa strategia rewolucyjna miała opierać się na „ofensywnej walce ekonomicznej robotników” i zgodnie ze stworzonym przez Trontiego „nowym pojęciem kryzysu kapitalizmu” wywołać ten kryzys ich subiektywną wolą, rzucając na szalę stabilności kapitału niemożność ograniczenia i zahamowania wzrostu potrzeb materialnych klasy robotniczej, a zatem płac, i blokując w ten wyimaginowany sposób cały mechanizm rozwoju systemu. Operaizm trontiański, stwierdza Bellofiore, słusznie uważał, że kryzys kapitalizmu spowodowały teraz walki robotnicze, ale sprowadzał je do wymiaru płacowego, mniemając, że mają one taki sam charakter, jak w latach 1961–1962, tzn. że koszty pracy przypadające na jednostkę produktu i udział płac w dochodzie narodowym wzrosły, ponieważ znacznie wzrosła cena siły roboczej. „Operaizm postawił implicite (w przypadku Trontiego) i explicite (w przypadku Negriego) tezę uwiarygodniającą pogląd, że w procesie akumulacji płace są zmienną niezależną i dopatrywał się źródeł kryzysu w kompresji marży zysku spowodowanej »eksplozją« płac”. Tymczasem teraz walki robotnicze koncentrowały się, obok płac, a nawet przede wszystkim, na wydajności pracy na jednego pracownika. W latach 1964–1968 nastąpił gwałtowny wzrost wyzysku względnego i bezwzględnego poprzez intensyfikację pracy, w tym zwłaszcza pracy na akord. Operaiści trontiańscy zupełnie nie rozumieli, że
układ sił między klasami mierzy się tym, na ile kapitał potrafi przełożyć zdolność robotników do pracy na pracę czynną, a klasa robotnicza potrafi temu stawiać opór. Faktycznie to właśnie, obok płacy i bardziej niż ona będzie po 1968 roku głównym terenem starcia w wielkich fabrykach.
Koszty pracy i udział płac rosły teraz nie tylko z powodu wzrostu ceny siły roboczej, lecz również, a nawet przede wszystkim, z powodu kontroli robotniczej, a konkretnie kontroli nad zużyciem siły roboczej – z powodu radykalnego zmniejszenia intensywności pracy, którą masowo zaczęli samookreślać robotnicy. To właśnie, z czego nie zdawali – i w ramach swoich teorii nie mogli zdać – sobie sprawy operaiści trontiańscy, spowodowało przerośnięcie konfliktowości robotniczej w antykapitalistyczny antagonizm (Bellofiore 1982, 103–104).
Lansowana przez nich odmowa wchodzenia w spory zbiorowe, podejmowania rokowań zbiorowych i zawierania układów zbiorowych nie uzyskała poparcia przytłaczającej większości klasy robotniczej. Jesienią 1969 roku spory zbiorowe były potężną dźwignią masowych mobilizacji, przy czym mobilizacje te często zrywały ramy, w których starała się utrzymać je biurokracja związkowa, rozsadzały rutynę sporów i je radykalizowały. Po licznych strajkach generalnych i mobilizacjach około 8 milionów robotników na jesieni 1969 roku, związki zawodowe podpisały z pracodawcami 81 układów zbiorowych pracy, w tym 46 w przemyśle. Kapitał, przerażony rozmachem i bojowością mobilizacji, poszedł w tych układach na liczne ustępstwa, tym bardziej, że – chcąc nie chcąc – biurokracje związkowe ulegały radykalizmowi wystąpień i postulatów robotniczych. Organizacje polityczne operaistów trontiańskich ogłosiły, że układy zbiorowe są oszustwem, ale na przykład spośród 377 tysięcy pracowników branży metalowej i mechanicznej w referendum w sprawie zawartego wówczas układu zbiorowego wzięło udział 286 tysięcy, przy czym niemal jednogłośnie zaaprobowali oni układ.
Kontrola robotnicza szybko się szerzyła, choć często towarzyszył temu pewien paradoks, świadczący o tym, jak poważne były w ruchu robotniczym i na lewicy siły, które starały się do tego nie dopuścić.
Pierwszy paradoks sytuacji włoskiej polega na tym, że wielu bojowych robotników, którzy faktycznie wprowadzili w swoich fabrykach kontrolę robotniczą nad tempem pracy i nad rozmaitymi aspektami organizacji pracy, sparaliżowali i zniszczyli mechanizm pracy na akord, samoograniczając tempo pracy, uniemożliwili kierownikom wydziałów i kierownikom do spraw personalnych sprawowanie władzy dyscyplinarnej, w wielu przypadkach nie dopuszczając w ten sposób do zwolnień (nawet po poważnych naruszeniach dyscypliny), korzystają ze swobód, których nie przewiduje żaden układ zbiorowy (takich jak porzucenie stanowiska pracy po podbiciu karty i udanie się na inne wydziały, aby godzinami dyskutować tam z innymi robotnikami), wymuszają zatrudnienie nowych robotników tam, gdzie dotychczas pracę wykonywał mniej liczny personel, nawet nie znają terminu „kontrola robotnicza”. Zalążki kontroli robotniczej są faktem w wielu fabrykach włoskich, lecz często termin ten drażni robotników, gdyż korzysta ze szczególnego przywileju – zwalczają ją jednocześnie PCI i biurokraci związkowi, żywiołowościowa ultralewica (która myli ją ze współzarządzaniem i braniem współodpowiedzialności za przedsiębiorstwo) oraz maostalinowcy, którzy uważają ją za odrażający wynalazek trockistów. Tam, gdzie kontrolę robotniczą odrzuca się w słowach, często widać ją w czynach. Nie jest to więc wymysł intelektualistów, ale obiektywny postulat klasy robotniczej i rodzi się on z wymogów walki klas w sytuacji przedrewolucyjnego kryzysu (Moscato 1971, 23).
We wrześniu 1969 roku w Giornale di Lotta pisano:
Aby być ruchem, ruch delegatów nie może pozostać zamknięty wewnątrz jednego wydziału Fiata, wewnątrz jednej fabryki. Musi być związany z robotnikami innych fabryk. Musi być związany z organizacją robotników w osiedlach, gdzie należy walczyć z właścicielami i kontrolować czynsze. Znaczy to, że ruch delegatów powinien zakorzenić się we wszystkich fabrykach i działać w całym społeczeństwie. Dlatego ruch delegatów nie powinien być jedynie formą fabrycznego syndykalizmu, ale organizacją całej masy robotniczej, to znaczy rodzajem państwa robotników, które ci organizują we wszystkich fabrykach i w całym społeczeństwie przeciwko państwu pracodawców” (Pellegrini 1970, 21–22).
Lecz oto, praktycznie od chwili, gdy tworzą się pierwsze rady fabryczne, „zaczyna się czasem otwarta, a innym razem głucha wojna, w której stawką jest sama natura rad”, pisał Maitan.
Zdaniem rewolucjonistów rady powinny odgrywać rolę narzędzi walki i organizacji klasy robotniczej jako antykapitalistycznej siły społecznej w perspektywie walki nie tylko ekonomicznej, ale również i przede wszystkim politycznej, rolę organów sprawujących kontrolę robotniczą, a w ostatniej instancji rolę organów dwuwładztwa. Zdaniem biurokratów powinny zostać wcielone do struktur związkowych.
Układ sił sprawił, że to drugie wyjście wzięło górę. Był on niekorzystny ze względu na zbyt ograniczony poziom pierwotnej akumulacji zarówno sił autonomii robotniczej, jak i sił nurtów rewolucyjnych w okresie poprzedzającym wybuch walk klasowych. „Negatywne rozwiązanie ogromnie ułatwiły błędy skrajnej lewicy”, a zwłaszcza Lotta Continua i Potere Operaio, „które zbiegały się z bardzo zręcznym postępowaniem kierownictw biurokratycznych” (Maitan 1974, 17–18).
Biurokracje związkowe, zmuszone zgodzić się na tworzenie rad fabrycznych, robiły wszystko, aby nie dopuścić do żadnej próby ich koordynacji terytorialnej i ogólnokrajowej. Zdecydowanie sprzeciwiały się wszelkim ideom i zamysłom pionowej budowy systemu rad delegatów robotniczych i przeobrażenia organów kontrwładzy robotniczej w fabrykach w podstawę piramidy organów władzy robotniczej w społeczeństwie. W wyniku nacisków biurokracji związkowych rady stały się podstawowym ogniwem zakładowym związków zawodowych. Biurokracje te sprzyjały teraz tworzeniu rad tam, gdzie dotychczas nie istniały, ale jednocześnie wiele z nich w większej czy mniejszej mierze skrępowały i ubezwłasnowolniły. W największym stopniu udało im się to w tych środowiskach robotniczych, w których, za pośrednictwem swojego związkowego pasa transmisyjnego, najbardziej dominowała jedna partia, a intensywność autonomii robotniczej była najniższa. Tam uległy one wcieleniu do dominującej organizacji związkowej. W wielu jednak innych miejscach, skupiających najpotężniejsze segmenty klasy robotniczej i kluczowych dla walk robotniczych, a zarazem niezdominowanych przez związkowy pas transmisyjny żadnej partii i wykazujących się najwyższą intensywnością autonomii robotniczej, skutek był odwrotny. Tam rady fabryczne odrodziły, odnowiły, przebudowały, zdynamizowały, zradykalizowały i ubojowiły ruch związkowy.
Tym, co zdecydowało o radykalnych przeobrażeniach ruchu związkowego w przemyśle metalowym i mechanicznym, była gruntowna przebudowa jego podstaw zakładowych, którą spowodował potężny w tej branży ruch delegatów robotniczych i rad fabrycznych. „Delegaci i struktury konsyliarne, które pojawiły się gorącą jesienią, były typowe dla przemysłu metalowego i mechanicznego i odtąd wizerunkiem delegata stał się wizerunek prototypowego strajkującego robotnika z linii montażowej w niebieskim kombinezonie” (Golden 1988b, 105). Choć początkowo ruch delegatów robotniczych i rad fabrycznych był skoncentrowany w zakładach metalowych i mechanicznych na Północy, ogromnie upowszechnił się po uzyskaniu poparcia najpierw poszczególnych central związkowych, a następnie Jednościowej Federacji CGIL-CISL-UIL (centrale związkowe utworzyły ja pod potężną jednościową presją robotniczą) oraz po uchwaleniu przez parlament w maju 1970 roku kodeksu pracy, w którym uznano instytucję delegatów robotniczych jako „zakładowych przedstawicieli związkowych”. W 1972 roku we Włoszech było blisko tysiąc rad fabrycznych i prawie 10 tysięcy delegatów robotniczych. W 1977 roku było 32 tysiące rad i 200 tysięcy delegatów (Golden 1988b, 105).
Stopa uzwiązkowienia, która wynosiła 19 procent w 1960, wzrosła do 31 procent w 1970 i 38 procent w 1975 roku. O ile dawniej związki reprezentowały głównie robotników wykwalifikowanych, to teraz z rozmachem wkraczały na „tereny dziewicze”, zaludnione przez postać niewykwalifikowanego i na wpół wykwalifikowanego robotnika masowego. Teraz związki promowały i szerzyły jego typowe egalitarne postulaty, które jeszcze u progu „gorącej jesieni” 1969 roku uchodziły w oczach biurokracji związkowej za „ekstremistyczne”. Towarzyszyły temu zmiany w związkowej taktyce walki strajkowej. Związki zaczęły stosować na szeroką skalę krótkie, powiązane ze sobą strajki „w kratkę”, podczas których wybrane grupy robotników kolejno przerywały pracę. Nieprzewidywalne dla pracodawców i bardzo skuteczne, zwłaszcza gdy stosowało się je w warunkach wysoko scalonych cykli produkcyjnych, w sposób ciągły paraliżowały one produkcję, minimalnie bijąc robotników po kieszeni.
Ponadto w głównych ośrodkach walk klasowych – w przemyśle metalowym i mechanicznym, który skupiał 24 procent przemysłowej siły roboczej i ponad 10 procent ogółu siły roboczej Włoch – ruch związkowy uległ znacznej przebudowie, osiągając jedność organizacyjną. Tam bowiem żadna centrala związkowa nie miała dominującej pozycji i nie mogła wcielić rad fabrycznych do swoich organizacji związkowych. Względna równowaga sił między centralami sprawiała, że żadna z nich nie mogła do tego pretendować. W rezultacie w 1972 roku trzy federacje branżowe, należące do CGIL, CISL i UIL, utworzyły wspólną Federację Pracowników Metalurgii (FLM). Dotychczasowe federacje ustaliły, że teraz nowi członkowie będą przyjmowani tylko do FLM – że nie będą wybierali przynależności do żadnej z central związkowych. Proporcja tych, którzy należeli tylko do FLM, rosła tak szybko, że w 1980 roku aż 60 procent członków FLM nie było afiliowanych do poszczególnych central, a jedynie do tej jednolitej federacji branżowej. Postępom procesu zjednoczeniowego związków metalowców towarzyszyły narastające dążenia FLM do niezależności nie tylko od partii politycznych, których „pasami transmisyjnymi” były poprzednio federacje związkowe działające w tej branży, ale również od central związkowych, a więc od szczytów biurokracji związkowej. Jednocześnie proces ten cechował znacznie bardziej radykalny niż na szczytach central kurs polityczny.
Wśród działaczy FLM szerzył się pogląd, że taka polityka, o jaką im chodzi, to znaczy prowadzona w interesie klasy robotniczej, zaczyna się wraz z walką klasową w fabryce, przemyśle i społeczeństwie i jest prowadzona przez ruchy masowe, a nie negocjowana przez partie lewicowe w parlamencie. Golden następująco przedstawia orientację polityczną FLM:
Sam konflikt społeczny i przemysłowy może bezpośrednio uwarunkować zmianę polityczną: celem FLM było wykorzystanie aktywności klasy robotniczej do przeprowadzenia rewolucji społecznej. FLM, nigdy nie będąc szczególnie wrażliwa na zawiłości i wymogi polityki partyjnej, rozwinęła pojęcie zmiany społecznej i politycznej nasycone radykalnie demokratyczną i głęboko konfliktową wizją zachowania klasy robotniczej.
Tylko coraz szersza partycypacja demokratyczna robotników w konflikcie przemysłowym mogła zmusić władzę polityczną do korzystnych dla tej klasy ustępstw w polityce społeczno-gospodarczej i tylko forsowna repetycja konfliktu mogła doprowadzić do nieodwracalnej, zasadniczej zmiany społeczno-politycznej w klasowym interesie robotników. „Strajk to jedyna droga, po której rzeczywiście rozwinie się walka klasowa”, głosili przywódcy FLM” (Golden 1988b, 116–117).
Idea, że działalność przemysłowa jest z natury rzeczy polityczna, zarówno jeśli chodzi o przyczyny, jak i o skutki, zachęcała FLM do stymulowania konfliktu daleko poza ramami czegoś, co można określić jako „normalne” stosunki przemysłowe. Nie tylko używano strajków jako broni politycznej, jak to było w 1977 roku w przypadku demonstracji w Rzymie, która stała się katalizatorem upadku rządu włoskiego, ale same konflikty przemysłowe prowadzono na gruncie politycznym. Dobrze ilustruje to szeregowanie stanowisk pracy – pozornie dość techniczna kwestia, z którą związki wszędzie mają do czynienia. W najbardziej radykalnej formie postulat nowego systemu szeregowania stanowisk, w końcu wywalczony dla całego przemysłu w 1972 roku pod postacią inquadramento unico (jednolitego systemu szeregowania), pojmowano jako atak na kapitalistyczną organizację pracy.
Chodziło o dwie rzeczy.
Po pierwsze, nowy system pociągał za sobą drastyczną redukcję liczby kategorii zaszeregowania. Wprowadził tylko osiem, które obejmowały zarówno pracowników fizycznych, jak i umysłowych, podczas gdy poprzednio, w zależności od firmy, było ich ponad dwa tuziny. Po drugie, inquadramento unico formalnie nałożył na siebie skale zaszeregowań pracowników fizycznych i umysłowych, potencjalnie pozwalając na rozszerzoną ruchliwość wewnętrzną. Te pozornie techniczne sprawy postrzegano jako zasadnicze w walce zmierzającej do wykazania „odwracalności podziału pracy” (Golden 1988b, 118–119).
W toku tej walki „FLM argumentowała, że walka z anachronicznym systemem szeregowania pozwoli robotnikom półwykwalifikowanym wyciągnąć ogólniejsze wnioski dotyczące znaczenia jedności i solidarności, a w końcu doprowadzi do rozszerzenia nauk płynących z konfliktów zakładowych na walki polityczne z równie anachronicznymi i opresyjnymi warunkami panującymi w całym społeczeństwie. Walka o uproszczony system szeregowania stanie się więc walką z kapitalistycznymi stosunkami społecznymi” (Golden 1988b, 119). W ślad za Panzierim, w ruchu związkowym metalowców krytyka tych stosunków sięgała klasowego charakteru rozwoju sił wytwórczych, który stosunki te determinują – „nauka i technika wcale nie są neutralne, ale ściśle funkcjonalne wobec interesów systemu, który się nimi posługuje”, toteż ich przeobrażenie w interesie klasy robotniczej musi być jednym z celów walki klasowej, pisano w dokumentach związkowych (Golden 1988b, 120).
W owych latach, stwierdza Golden, w FLM
rady fabryczne są szczególnie skłonne do angażowania się w konflikt w sprawach związanych z warunkami pracy i organizacją pracy. Są organizacyjnymi ostojami radykalnie demokratycznego wykorzystania masowego konfliktu przemysłowego do realizacji wysoko upolitycznionej i zdecentralizowanej strategii związkowej; zapewniają strategii akcji bezpośredniej FLM nastawionej na ogólną zmianę społeczną konkretne mechanizmy instytucjonalne (Golden 1988b, 104).
„Żaden związek nie skorzystał bardziej na powstaniu i wiarygodności rad fabrycznych niż FLM, tak silnie identyfikująca się z ich ustanowieniem i tak prężna w ich obronie” (Golden 1988b, 106). Jednościową federację metalowców nazywano sindacato dei consigli – związkiem rad. To paradoksalne określenie bardzo dobrze zdawało sprawę z niezmiernie oryginalnej natury tej federacji, która była kombinacją organizacji związkowej i ruchu politycznego rad fabrycznych lub związkową formą politycznego ruchu rad.
Połączona federacja metalowców „stanowiła najbardziej radykalny związek zawodowy w kraju, hołdujący egalitaryzmowi, demokracji partycypacyjnej, bojowej aktywności i marzeniom o rewolucji społecznej generowanej przez akcję bezpośrednią” (Golden 1988b, 21). Jej historia jest niezbitym dowodem na to, że wielkie zrywy robotnicze, a tym bardziej sytuacje przedrewolucyjne – nie mówiąc już o kryzysach rewolucyjnych – mogą głęboko przeobrazić i przestawić na pozycje walki klasowej pewne, nawet – jak w tym przypadku – kluczowe segmenty organizacyjne tradycyjnego ruchu związkowego, które przez całe lata wydają się niewzruszoną domeną biurokracji związkowej. Rady fabryczne, zamiast zostać „znormalizowane” przez biurokrację związkową i wyjałowione ze swojej dynamiki antykapitalistycznej, zaraziły tą dynamiką ruch związkowy i podminowały jego biurokrację. „W niezwykłej w skali międzynarodowej odpowiedzi na falę zaburzeń przemysłowych, która pod koniec lat sześćdziesiątych wstrząsnęła rozwiniętymi krajami kapitalistycznymi, włoski ruch związkowy odbudował się wokół aktywności i mobilizacji oddolnej” (Golden 1988b, 47).
Zgodnie z doktryną trontiańską związki zawodowe jako organizacje sprzedawców siły roboczej stanowiły instytucjonalnie burżuazyjne oblicze klasy robotniczej, historyczne ucieleśnienie jej postulatów burżuazyjnych. W miarę wzrostu autonomii robotniczej w walkach klasowych miała ujawniać się „kontrrewolucyjna rola” związków, sporów zbiorowych, rokowań zbiorowych i układów zbiorowych pracy. Dla nowej lewicy radykalnej związki nie były elementarną organizacją służącą obronie interesów i praw robotniczych, lecz przeszkodą, którą należało zniszczyć na drodze prowadzącej do rewolucji robotniczej. Tymczasem z „gorącej jesieni” tradycyjne organizacje ruchu robotniczego wyszły wzmocnione. Sytuacja przedrewolucyjna, zamiast być gwoździem do trumny ruchu związkowego, spowodowała jego ożywienie i rozrost.
Zakończenie
Operaizm trontiański przegrał w konfrontacji z realną dynamiką walk klasowych robotników na realnym gruncie fabrycznym. Nie potwierdziła się teza Toniego Negriego:
Ciągłość historii rewolucyjnego ruchu robotniczego jest historią jego nieciągłości, radykalnych przełomów, które w nim samym się dokonują. Rewolucyjny ruch robotniczy odradza się zawsze z matki-dziewicy. Kurwy ciągłości zawsze zasiadają w instytutach historii ruchu robotniczego (Negri 1979, 18).
Okazało się, że nie zasiadają w instytutach, lecz pod postacią „robotnika masowego” walczą w fabrykach, odmawiając zerwania ciągłości z ruchem rad fabrycznych roku 1919–1920 i uporczywie trzymając się na nowo utworzonych przez siebie rad jako jednej ze swoich największych zdobyczy. Robotnik ten nadal, mimo upływu lat i coraz silniejszej presji nie tylko kapitalistów, ale i biurokracji związkowej (Luciano Lama, sekretarz generalny CGIL, żądał właśnie od niego, aby pogodził się z „polityką zasadniczych poświęceń”), bronił zdobyczy materialnych swojego zrywu z końca lat sześćdziesiątych i początku lat siedemdziesiątych w sferze intensywności pracy, warunków pracy i płac itd. W latach 1973–1980 średnia roczna stopa wzrostu realnej płacy godzinowej w przemyśle wynosiła we Włoszech aż 22 procent, podczas gdy – dla porównania – w Niemczech Zachodnich 7 procent, w Stanach Zjednoczonych 9 procent, w Japonii 11 procent, a we wszystkich 24 państwach członkowskich OECD 12 procent.
Golden precyzyjnie ustaliła, że opór klasy robotniczej wobec planów oszczędnościowych, zaakceptowanych przez kierownictwa PCI i central związkowych, był zdecydowanie najsilniejszy tam, gdzie klasa ta osiągnęła najwyższy poziom koncentracji oraz gdzie nie hegemonizowała jej żadna partia – ani bezpośrednio, ani za pośrednictwem swojego związkowego „pasa transmisyjnego”. Tam też rady fabryczne były najsilniejsze oraz wykazywały się najwyższą konfliktowością społeczną i aktywnością strajkową, a przeobrażone i zjednoczone na ich podstawie związki zawodowe stały się „związkami rad” i stanowiły „politycznie ekspansywny ruch związkowy”. Stworzyły bowiem „bardzo szczególny model reprezentacji klasy robotniczej, oparty na permanentnym zastępowaniu partii na miejscu pracy przez związek zawodowy, i konkurencji między nimi o to, kto ma prawo reprezentować interesy tej klasy”. To właśnie
podmiotom związkowym, których logika zachowania jest najściślej związana z obecnością silnych rad fabrycznych i potrzebą regularnego stosowania oręża strajku, najtrudniej jest poprzeć decyzje strategiczne, które afirmują supremację tego, co polityczne nad sferą stosunków przemysłowych i z pozycji swojej supremacji wymuszają na związkach zawodowych akceptację planów oszczędnościowych, konstatowała Golden (Golden 1982, 60–73; Golden 1988b, 89–258).
Kiedyś Negri wzywał „robotnika masowego”, aby żądał takich podwyżek płac, które uczyniłyby z nich zmienną niezależną i irracjonalną, a rosnąc niepohamowanie, wysadziłyby kapitalizm w powietrze. W 1979 roku oskarżył tego samego „robotnika masowego” o to, że jest rentierem. Odwrócił się od niego ku wymyślonej przez siebie nowej postaci „robotnika społecznego” o nad wyraz niejasnej, a nawet zgoła gruntownie rozmytej naturze klasowej. Wezwał tego „robotnika społecznego” do „szturmu na korporacyjną organizację robotników fabrycznych”, tzn. na rady fabryczne i na „związki rad”, a nawet do użycia podczas tego szturmu przemocy. Bez ogródek wskazywał, że chodzi o szturm na „partię Mirafiori”, którą w przeszłości sam uważał za awangardę autonomii robotniczej. W zgoła przerażającym uzasadnieniu pisał:
W takiej mierze, w jakiej nawet w wielkich fabrykach [robotnicy] żyją z renty, kradną oni i przywłaszczają sobie proletariacką wartość dodatkową – tak samo, jak ich pracodawcy, biorą udział w ściąganiu haraczu z pracy społecznej. Trzeba pokonać takie postawy, a przede wszystkim praktykę związkową, która stanowi ich pożywkę. Pokonać nawet przemocą. (...) [N]ie po raz pierwszy [w historii] orszak bezrobotnych wkroczy do wielkich fabryk i wraz z zepsuciem arystokracji [robotniczej] zniszczy arogancję renty (Negri 1979, 33).
Trudno o jaśniejsze wyznanie faktycznego charakteru klasowego metafizyki autonomii robotniczej.
Szturmu na twierdzę „robotnika masowego”, do którego wzywał Negri, nie przypuścił mityczny „robotnik społeczny”. Uczynił to kapitał, pokonując „partię Mirafiori” i się z nią rozprawiając. „Czerwone dziesięciolecie” zakończyło się 16 października 1980 roku druzgocącą klęską robotników Fiata w Turynie – „porównywalną w skali europejskiej do klęski poniesionej pięć lat później przez górników brytyjskich” (Maitan 2002, 489). Stało się tak po 35 dniach dramatycznej walki z kapitałem, który wypowiedział robotnikom wojnę, zwalniając z pracy 23 tysiące najbardziej bojowych pracowników. Walka ta, zwana sciopero ad oltranza – strajkiem do ostatka – objęła zakłady Mirafiori (54 tysiące pracowników), Lingotto (10 tysięcy), Rivalta (18 tysięcy), Cassino (10 tysięcy) i była kierowana przez rady fabryczne. Silnym bodźcem dla niej były strajki sierpniowe w Polsce; stąd hasło: „Danzica, Stettino, lo stesso sarà a Torino!” („Jak w Gdańsku, Szczecinie, tak będzie w Turynie!”). Podczas strajku robotnicy okupowali wydziały i zakłady, urządzali zgromadzenia, pochody wewnętrzne, pikiety strajkowe, demonstracje uliczne – „ze wszystkich walk powojennych ta miała bez wątpienia największy rozmach i była najostrzejsza” (Maitan 2002, 482).
Wsparły ją ogólnokrajowe strajki solidarnościowe metalowców i wszystkich zawodów. Przywódca PCI Enrico Berlinguer
przemawiał przy bramach fabrycznych, zapewniając o pełnej solidarności swojej partii ze strajkującymi i jej poparciu, gdyby robotnicy Fiata okupowali fabrykę, choć PCI potajemnie działała za kulisami po to, aby wynegocjować kompromis, który byłby do zaakceptowania dla dyrekcji Fiata i związków zawodowych (Golden 1988b, 80).
W nadziei na wejście w skład koalicji rządzącej, na gruncie „kompromisu historycznego” z chadecją, Berlinguer obiecał zmusić klasę robotniczą do poświęceń, przede wszystkim w sferze płac i intensywności pracy. Komunistyczna biurokracja partyjna była gotowa położyć kres walkom robotników i zrzucić na ich barki ciężar narastającego kryzysu gospodarczego.
Ponieważ stawka w tej grze – pisze o strajku Maitan – była tak wysoka dla całego ruchu związkowego i robotniczego, a mobilizacja była tak porywcza i uporczywa, było absolutnie możliwe postawienie na porządku dziennym wcale nie symbolicznego strajku powszechnego i prowadzenie go aż do osiągnięcia pozytywnego rezultatu. Batalia ta nie musiała być ściśle defensywna, lecz mogła być nastawiona na ogólniejsze cele, a więc zdolna do mobilizacji, która nie ograniczałaby się do Fiata, lecz rozszerzyłaby się na cały kraj (Maitan 2002, 485).
Zdaniem Maitana, w chwili, gdy kapitaliści zapowiadali i zaczynali rozległe restrukturyzacje przedsiębiorstw i zwolnienia grupowe, hasłem, które mogło poderwać całą włoską klasę robotniczą, było skrócenie czasu pracy bez obniżki płac. Tymczasem biurokracje związkowe podpisały za plecami strajkujących porozumienie, przedstawiane przez kierownictwa PCI i PSI jako zwycięstwo klasy robotniczej. Na wniosek jednego z przywódców strajku i działacza włoskiej sekcji Czwartej Międzynarodówki, Rocco Papandrea, porozumienie to zostało prawie jednogłośnie odrzucone przez Consiglione – wielką radę delegatów rad fabrycznych wszystkich turyńskich zakładów Fiata – jak również większością głosów przez załogi poszczególnych fabryk. W następnym roku na mocy tego porozumienia zredukowano zatrudnienie we Fiacie o 27 tysięcy pracowników, a do 1985 roku o dalsze 9 tysięcy.
Włoską klasę robotniczą pobito na kilka dziesięcioleci.
Wykaz literatury:
Agazzi, Emilio. 1976. „Crisi del togliattismo e ipotesi alternative negli anni '60: Raniero Panzieri.” W Da Togliatti alla nuova sinistra: Non basta oggi essere contro Togliatti, bisogna andare anche oltre. Roma: Alfani.
Agazzi, Emilio. 1977. „Prefazione.” W Mario Alcaro, Dellavolpismo e nuova sinistra. Bari: Dedalo.
Alcaro, Mario. 1977. Dellavolpismo e nuova sinistra. Bari: Dedalo.
Althusser, Louis. 1994. Écrits philosophiques et politiques, t. 1. Paris: STOCK/IMEC.
Althusser, Louis. 1995. Sur la reproduction. Paris: PUF.
Balibar, Étienne. 1977. „À nouveau sur la contradiction: Dialectique des luttes de classes et lutte de classes dans la dialectique.” W Sur la dialectique, Paris: CERM – Éditions Sociales.
Balicco, Daniele. 2011. „Una lettera a Nietzsche: Fortini e il nichilismo di massa.” Allegoria: Per uno Studio Materialistico della Letteratura 63: 103–133.
Bellofiore, Riccardo. 1982. „L'operaismo degli anni '60 e la critica dell'economia politica.” Unità Proletaria 1–2: 100–112.
Agazzi, Emilio. 1976. „Crisi del togliattismo e ipotesi alternative negli anni '60: Raniero Panzieri.” W Da Togliatti alla nuova sinistra: Non basta oggi essere contro Togliatti, bisogna andare anche oltre. Roma: Alfani.
Agazzi, Emilio. 1977. „Prefazione.” W Mario Alcaro, Dellavolpismo e nuova sinistra. Bari: Dedalo.
Alcaro, Mario. 1977. Dellavolpismo e nuova sinistra. Bari: Dedalo.
Althusser, Louis. 1994. Écrits philosophiques et politiques, t. 1. Paris: STOCK/IMEC.
Althusser, Louis. 1995. Sur la reproduction. Paris: PUF.
Balibar, Étienne. 1977. „À nouveau sur la contradiction: Dialectique des luttes de classes et lutte de classes dans la dialectique.” W Sur la dialectique, Paris: CERM – Éditions Sociales.
Balicco, Daniele. 2011. „Una lettera a Nietzsche: Fortini e il nichilismo di massa.” Allegoria: Per uno Studio Materialistico della Letteratura 63: 103–133.
Bellofiore, Riccardo. 1982. „L'operaismo degli anni '60 e la critica dell'economia politica.” Unità Proletaria 1–2: 100–112.
Agazzi, Emilio. 1976. „Crisi del togliattismo e ipotesi alternative negli anni '60: Raniero Panzieri.” W Da Togliatti alla nuova sinistra: Non basta oggi essere contro Togliatti, bisogna andare anche oltre. Roma: Alfani.
Agazzi, Emilio. 1977. „Prefazione.” W Mario Alcaro, Dellavolpismo e nuova sinistra. Bari: Dedalo.
Alcaro, Mario. 1977. Dellavolpismo e nuova sinistra. Bari: Dedalo.
Althusser, Louis. 1994. Écrits philosophiques et politiques, t. 1. Paris: STOCK/IMEC.
Althusser, Louis. 1995. Sur la reproduction. Paris: PUF.
Balibar, Étienne. 1977. „À nouveau sur la contradiction: Dialectique des luttes de classes et lutte de classes dans la dialectique.” W Sur la dialectique, Paris: CERM – Éditions Sociales.
Balicco, Daniele. 2011. „Una lettera a Nietzsche: Fortini e il nichilismo di massa.” Allegoria: Per uno Studio Materialistico della Letteratura 63: 103–133.
Bellofiore, Riccardo. 1982. „L'operaismo degli anni '60 e la critica dell'economia politica.” Unità Proletaria 1–2: 100–112.
Bernocchi, Piero. 1998. Per una critica del '68. Bolsena: Massari editore.
Billi, Fabrizio (red.). 2001. Gli anni della rivolta, 1960-1980: Prima, durante e dopo il '68. Milano: Punto Rosso.
Bologna, Sergio. 1972. „Composizione di classe e teoria del partito alle origini del movimento consiliare.” W Operai e Stato. Lotte operaie e riforma dello Stato capitalistico tra Rivoluzione d'Ottobre e New Deal. Milano: Feltrinelli.
Bologna, Sergio. 1973. „Il rapporto società-fabbrica come categoria storica.” Primo Maggio 2: 1–8.
Bologna, Sergio. 1991. „The Theory and History of the Mass Worker in Italy.” Common Sense: Journal of Edinburgh Conference of Socialist Economists 11: 52–78.
Broué, Pierre. 1997. Histoire de l’Internationale communiste 1919–1943. Paris: Fayard.
Ciccariello-Maher, George. 2006. „»Detached Irony Toward the Rest«: Working-Class One-Sidedness from Sorel to Tronti.” The Commoner 11: 54–73.
Colletti, Lucio. 1974. „A Political and Philosophical Interview.” New Left Review 86: 3–28.
Colombo, Yurii. 1995. Il movimento trotskista in Italia durante la stagione dei movimenti sociali. Praca dyplomowa, Università degli Studi di Milano, Facoltà di Scienze Politiche.
Compagni della Fiat, delegati operai! 1968. Volantino fatto dai delegati di squadra delle Officine Ausiliarie di Mirafiori.
Corradi, Cristina. 2011. „Panzieri, Tronti, Negri: Le diverse eredità dell'operaismo italiano.” Consecutio Temporum: Rivista Critica della Postmodernità 1: 53–72.
Di Leo, Rita. 1965. „Operai e Pci: Storia di un rapporto difficile.” Classe Operaia 3: 27–30.
Farris, Sara R. 2013. „Althusser and Tronti: The Primacy of Politics Versus the Autonomy of the Political.” W Encountering Althusser. Politics and Materialism in Contemporary Radical Thought, red. Katja Diefenbach, Sara R. Farris, Gal Kirn, Peter D. Thomas. London–New Delhi–New York–Sydney: Bloomsbury.
Fasulo, Fabrizio. 2014. „Raniero Panzieri and Workers’ Inquiry: The Perspective of Living Labour, the Function of Science and the Relationship between Class and Capital.” ephemera: theory and politics in organization 14(3): 315–333.
Fernández Buey, Francisco. 1984. Contribución a la crítica del marxismo cientificista: Una aproximación a la obra de Galvano della Volpe. Barcelona: Publicacions i Edicions de la Universitat de Barcelona.
Ferraris, Pino [Federazione torinese del PSIUP]. 1969. Delegati operai e consigli in tutte le fabbriche. Torino: STILE.
Ferraris, Pino. 1998. „Delegati operai e democrazia diretta in Fiat nel '69: Un inedito del luglio 1969.” Vis-à-Vis: Quaderni per l'Autonomia di Classe 6: 145–160.
Ferraris, Pino. 2011. „Raniero Panzieri: Una critica da sinistra dello stalinismo per un socialismo della democrazia diretta.” W L'Altronovecento: Comunismo eretico e pensiero critico, t. 2, red. Pier Paolo Poggio. Milano: Fondazione L. Micheletti Book.
Filippini, Michele. 2011. „Mario Tronti e l'operaismo politico degli anni Sessanta.” W Cahiers du GRM, nº 2: La Séquence rouge italienne, red. Groupe de Recherches Matérialistes. Paris: EuroPhilosophie Editions.
Foa, Vittorio. 1961. „Lotte operaie nello sviluppo capitalistico.” Quaderni Rossi 1: 1–17.
Fugazza Mariachiara. 1975. „Dellavolpismo e nuova sinistra: Sul rapporto tra i »Quaderni Rossi« e il marxismo teorico.” Aut aut 149/150: 123–139.
Garavani, Sergio. 1961. „Salario e rivendicazioni di potere.” Quaderni Rossi 1: 91–97.
Garavani, Sergio. 2007. „Lontano dai palazzi: La storia degli operai come storia d'Italia.” Studi Storici 1: 277–288.
Golden, Miriam. 1982. „L'austerità e i rapporti base-vertice nel caso dei metalmeccanici.” Laboratorio Politico 5–6: 59–77.
Golden, Miriam. 1988a. „Historical Memory and Ideological Orientations in the Italian Workers’ Movement.” Politics and Society 16(1): 1–34.
Golden, Miriam. 1988b. Labor Divided: Austerity and Working-Class Politics in Contemporary Italy. Ithaca–London: Cornell University Press.
Illuminati, Augusto [Vladimiro Bernieri]. 1964. „Un foglio menscevico.” Bandiera Rossa 2.
Kowalewski, Zbigniew Marcin. 2006. „Od rad fabrycznych do robotników pod bronią: Bordiga, Gramsci i komuniści włoscy wobec autonomii robotniczej 1919–1922.” Rewolucja 4: 247–418.
Lanzardo, Liliana. 1971. Classe operaia e partito comunista alla Fiat. La strategia della collaborazione: 1945–1949. Torino: Einaudi.
Lanzardo, Liliana. 1989. Personalità operaia e coscienza di classe: Comunisti e cattolici nelle fabbriche torinesi del dopoguerra. Milano: Franco Angeli.
Lanzardo, Liliana i Massimo Vetere. 1966. „Interventi politici contro la razionalizzazione capitalistica.” Quaderni Rossi 6: 47–140.
Libertini, Lucio i Raniero Panzieri. 1969. „Sette tesi sulla questione del controllo operaio.” W La sinistra e il controllo operaio, red. Lucio Libertini. Milano: Feltrinelli.
Maitan, Livio. 1973. „Le mouvement ouvrier dans une phase critique: Sur le contrôle ouvrier.” W Contrôle ouvrier, conseils ouvriers, autogestion, t. 3, red. Ernest Mandel. Paris: Maspero.
Maitan, Livio. 1974. „Quelques rappels et les leçons essentielles de l’expérience italienne.” Quatrième Internationale 18–19: 14–19.
Maitan, Livio. 2002. La strada percorsa. Dalla Resistenza ai nuovi movimenti: Lettura critica e scelte alternative. Bolsena: Massari editore.
Malice, Teresa. 2013. Berlino Est, 17 giugno 1953: Lo sguardo della sinistra italiana sulla rivolta operaia nella DDR. Praca dyplomowa, Università di Bologna, Scuola di Lettere e Beni Culturali.
Mancini, Sandro. 1977. Socialismo e democrazia diretta: Introduzione a Raniero Panzieri. Bari: Dedalo.
Mandel, Ernest i Henri Weber (wywiad). 1976. „Sur la stratégie révolutionnaire en Europe occidentale.” Critique Communiste 8–9: 135–176.
Melegari, Diego. 2011. „Negri et Tronti, entre social et politique: L’opéraïsme et la question de l’organisation.” Cahiers du GRM, nº 2: La Séquence rouge italienne, red. Groupe de Recherches Matérialistes. Paris: EuroPhilosophie Editions.
Moscato, Antonio. 1971. „Les luttes ouvrières en Europe.” Quatrième Internationale 49: 22–26.
Negri, Toni. 1979. Il dominio e il sabotaggio: Sul metodo marxista della trasformazione sociale. Milano: Feltrinelli.
Pala, Gianfranco. 1994. „Panzieri, Marx e la critica dell'economia politica.” Convegno Panzieri trent'anni dopo, Pisa, 28–29 stycznia.
Panzieri, Raniero. 1973. Scritti 1956–1960. Milano: Lampugnani Nigri.
Panzieri, Raniero. 1976. Lotte operaie nello sviluppo capitalistico. Torino: Einaudi.
Pellegrini, Edgardo. 1970. „Les conseils de délégués après les grèves en Italie.” Quatrième Internationale 44: 19–23.
Piccolo, Rosario. 1996. „Ripensando Panzieri trent'anni dopo.” Vis-à-Vis: Quaderni per l'Autonomia di Classe 4: 119–136.
Pierini, Maria Novella [Silvia Guidi]. 1966. „»Operai e capitale« di Mario Tronti: Misticismo teorico, pratica opportunista.” Bandiera Rossa 12.
Pons, Silvio. 2007. „Togliatti e Stalin.” W Togliatti nel suo tempo, red. Roberto Gualtieri, Carlo Spagnolo i Ermanno Taviani. Roma: Carocci.
Quaderni Rossi (artykuł redakcyjny). 1963. „Piano capitalistico e classe operaia.” Quaderni Rossi 3: 1–43.
Rizzo, Domenico. 2001. Il Partito socialista e Raniero Panzieri in Sicilia 1949-1955. Soveria Mannelli: Rubbettino.
Sbardella, Raffaele. 2000. „La NEP di »Classe Operaia«.” Vis-à-Vis: Quaderni per l'Autonomia di Classe 8: 172–188.
Sternhell, Zeev, Mario Sznajder i Maia Asheri. 1994. The Birth of Fascist Ideology: From Cultural Rebellion to Political Revolution. Princeton: Princeton University Press.
Tronti, Mario. 1958. „Alcune questioni intorno al marxismo di Gramsci.” W Tronti, Mario. Studi gramsciani. Roma: Editori Riuniti.
Tronti, Mario. 1959. „Tra materialismo dialettico e filosofia della prassi: Gramsci e Labriola.” W La città futura. Saggi sulla figura e il pensiero di Antonio Gramsci, red. Alberto Caracciolo i Gianni Scalia. Milano: Feltrinelli.
Tronti, Mario. 2006. Operai e capitale. Roma: DeriveApprodi.
Tronti, Mario. 2009. Non si può accettare. Roma: Ediesse.
Turchetto, Maria. 1995. „Ripensamento della nozione di »rapporti di produzione« in Panzieri.” W Turchetto, Maria. Ripensando Panzieri trent'anni dopo. Pisa: BFS edizioni.
Turchetto, Maria. 2008. „From »Mass Worker« to »Empire«: The Disconcerting Trajectory of Italian Operaismo.” W Critical Companion to Contemporary Marxism, red. Jacques Bidet i Stathis Kouvelakis. Leiden–Boston: Brill.
Violi, Carlo. 2010. „Galvano della Volpe e il rapporto di solidarietà accademica con Panzieri-Debenedetti-Mazzarino.” Illuminazioni 14: 100–225.
Wright, Steven. 2002. Storming Heaven: Class Composition and Struggle in Italian Autonomist Marxism. London–Sterling: Pluto Press.
Wright, Steven. 2005. „A Party of Autonomy?” W Resistance in Practice: The Philosophy of Antonio Negri, red. Timothy S. Murphy i Abdul-Karim Mustapha. London–Ann Arbor: Pluto Press.
Wright, Steven. 2008. „Mapping Pathways within Italian Autonomist Marxism: A Preliminary Survey.” Historical Materialism 16: 111–140.
Praktyka Teoretyczna 1(15): 163-214.
1 Mimochodem zasugerował to autorowi Sergio Bologna, przytaczając w związku z myślą Gramsciego o „hegemonii, która rodzi się w fabryce i wymaga tylko minimalnej liczby zawodowych pośredników politycznych i ideologicznych” jego spostrzeżenie o inteligencko-merydionalistycznym nurcie we włoskim rewolucyjnym syndykalizmie: „W pewnym sensie syndykalizm stanowi ze strony chłopów południowych, reprezentowanych przez swoją bardziej postępową inteligencję, słabą próbę objęcia przewodnictwa nad proletariatem” (Bologna 1973, 2). Daleko idąca w pewnych kluczowych punktach zbieżność metafizyki trontiańskiej z metafizyką sorelowską pozostaje niemal zupełnie niezbadana. Zwraca na nią uwagę George Ciccariello-Maher (2006).